Gdy słucha się wypowiedzi czeskich piłkarzy o polskich – i wzajemnie – pachnie remisem w Chorzowie. Nikt nie chce być faworytem tego spotkania. – Razem z Polakami jesteśmy najsilniejszymi zespołami grupy 3. Oni mają naprawdę mocną drużynę, z piłkarzami grającymi w zagranicznych ligach. Najważniejsze, że będziemy się mogli spotkać na boisku, bo zanosiło się na rozstrzygnięcie przy stoliku – mówi Petr Cech, przypominając konflikt rządu z PZPN. Na szczęście dla bramkarza Chelsea dziennikarze nie dopytywali o nazwiska Polaków, którzy rzeczywiście za granicą grają.
Czesi w przeciwieństwie do piłkarzy Beenhakkera mają miejsce w składach swoich klubów, ale im też problemów nie brakuje. Tomas Rosicky, rozgrywający przerastający talentem pozostałych czeskich pomocników, nie wyleczy kontuzji kolana do końca roku. Z powodu problemów ze zdrowiem nie zagrają też Marek Matejovsky z Reading i Jan Polak, kolega Marcina Wasilewskiego z Anderlechtu.
Mecze Euro 2008 pokazały, że Rosicky’ego zastąpić się nie da. Nie zrobi tego David Jarolim z Hamburgera SV, który zagra przeciw Polsce na środku pomocy, ale lepszego od niego reprezentacja Czech dziś nie ma.
Trener Karel Brückner odszedł po Euro 2008 do Austrii, przyszedł Petr Rada, ale kadra wciąż jest w tym samym miejscu. Pojawiły się nowe nazwiska, ale to za mało by mówić o odnowie. Najważniejszą zmianą jest to, że Milan Baros uśmiecha się i strzela gole. Po przejściu do Galatasaray odzyskał skuteczność i czuje się w kadrze kimś ważnym. U Brücknera był ostatnio sfrustrowanym rezerwowym.
Nowy trener ma za sobą dwa mecze: towarzyski z Anglią i eliminacyjny z Irlandią Północną. Oba zakończyły się remisami na wyjeździe. Może dlatego Petr Cech mówi o spotkaniu z Polską (sobota 20.30, TVP1) tak, jakby w Chorzowie liczyło się przede wszystkim uniknięcie porażki. Trzy punkty jego drużyna ma zdobyć w środę w Teplicach, gdy zagra ze Słowenią. Podobne zdanie ma trener Rada. Wie, że dziś najsilniejsza w jego drużynie jest obrona, nie zamierza ryzykować w Chorzowie.