W poniedziałek o 9.15 do PZPN wpłynęło zawiadomienie izby skarbowej o zajęciu kont bankowych, podobno w czterech bankach, mimo że PZPN ma rachunki tylko w dwóch.
Po trzech godzinach cała kwota zaległości została spłacona. 8 858 459, 88 zł – taka kwota na PZPN – federacji bez jednego ośrodka treningowego dla reprezentacji – nie robi żadnego wrażenia.
Wiceprezes PZPN Eugeniusz Kolator podkreśla, że spłata była dobrowolna. To może się okazać ważne. Według PZPN dług wynikał bowiem nie ze złej woli czy zaniechania, ale różnic w interpretacji prawa. Reprezentujący PZPN mecenas Dariusz Trzaska zapowiedział odwołanie od wyników kontroli skarbowej. Jeśli okaże się, że to PZPN miał rację – pieniądze zostaną zwrócone razem z odsetkami.
[srodtytul]Nie dostali szansy[/srodtytul]
Na konferencji prasowej Kolator przedstawił pismo od dyrektora izby skarbowej, według którego PZPN miał czas na zapłacenie zaległości do 24 listopada 2008 r.