Mecz ŁKS ze Śląskiem poprzedziła minuta ciszy ku czci tych ludzi futbolu, którzy odeszli w ostatnich miesiącach (w Łodzi trener Leszek Jezierski).
Legenda Górnika – Stanisław Oślizło – jeździł po Śląsku od cmentarza do cmentarza. Zostawiał na grobach swoich kolegów z drużyny kwiaty i proporczyki zabrzańskiego klubu. Ten zwyczaj zapoczątkował najsłynniejszy rzecznik prasowy Górnika Bolesław Niesyto. I na jego grobie Oślizło zapalił lampkę.
Na Cmentarzu Bródnowskim spotkałem kilka osób związanych z Polonią. Poloniści spoczywają na cmentarzach Warszawy. Legioniści, z wyjątkami, daleko od niej, bo niewielu piłkarzy przybyłych na Łazienkowską z różnych części kraju związało się ze stolicą na zawsze. Drugi raz zapaliliśmy znicze na grobie Bernarda Blauta na Woli. Po raz pierwszy – na mogile Ryszarda Kuleszy na Sadybie. Blaut przyjechał do stolicy spod Opola. Kulesza w Warszawie się urodził. Dawniej do stolicy przenosili się piłkarze, a dzisiaj całe drużyny.
Polonia pochodzi z Grodziska Wielkopolskiego, ale została zaakceptowana przez warszawiaków. Tym bardziej, że wygrywa mecz za meczem. Jej zwycięstwo nad Arką w Gdyni było już siódmym w sezonie, więc nie można mówić o szczęśliwym zbiegu okoliczności. A ponieważ Lech, Wisła i Legia, mimo chwilowych niepowodzeń, też trzymają się mocno, czeka nas jeszcze tej jesieni kilka interesujących meczów.
Już od dawna piłkarze o tej porze roku nie grali w tak dobrych warunkach. Oby tak było do ostatniej kolejki 7 grudnia, a potem może już przyjść pogoda dla Małysza.