Zatrzeć złe wspomnienia

Jutro Irlandia – Polska. Ten towarzyski mecz to pożegnanie nieudanego dla reprezentacji roku. Na stadionie Croke Park będzie więcej polskich kibiców niż na niektórych meczach kadry Leona Beenhakkera w kraju

Aktualizacja: 18.11.2008 12:10 Publikacja: 18.11.2008 05:09

Pierwszy trening Polaków w Dublinie

Pierwszy trening Polaków w Dublinie

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Na miejsce pierwszego treningu sztab reprezentacji wybrał kameralny – delikatnie rzecz ujmując – Carlisle Ground, stadion w miasteczku Bray pod Dublinem. Tam piłkarze ćwiczyli wieczorem po przylocie. Dopiero dziś o godz. 20 Polacy wyjdą na boisko stadionu, na którym zmierzą się z Irlandią: ogromny Croke Park z trybunami na 82 tysiące widzów.

Najważniejszym miejscem dla irlandzkiej piłki jest Lansdowne Road, ale tam właśnie trwa przebudowa i kadra gra teraz na gigancie w centrum miasta, jednym z pięciu największych stadionów Europy.

Organizatorzy nie obawiają się jednak pustek na trybunach. To nie może się zdarzyć w kraju, w którym mieszka około 200 tysięcy Polaków. Dla nich ten mecz to jedno z najważniejszych wydarzeń roku. Nasi piłkarze przekonali się o tym już przy odbieraniu bagażu na lotnisku, gdy pracownicy obsługi nagle zmienili się w polskich kibiców i wyciągnęli kartki, prosząc o autografy.

Polska ostatni raz grała z Irlandią cztery lata temu, gdy trenerem był Paweł Janas. Zremisowała wówczas w Bydgoszczy 0:0, a na trybunach było 15 tysięcy widzów. Dziś samych Polaków może być więcej. Bilety z zarezerwowanej dla nich puli – ponad 5 tysięcy – skończyły się już po trzech dniach sprzedaży, a że pomysłowość naszych kibiców nie zna granic, więc zajmą zapewne również dużą część miejsc przyznanych Irlandczykom. Gdy w październiku trwała trzecia wojna rządu z PZPN, szef irlandzkiej federacji z niepokojem nasłuchiwał wieści z siedziby FIFA: zawieszą PZPN czy nie zawieszą? Pozwolą nam zarobić czy nie?

Irlandczyków też będzie wielu, bo ich drużyna pod ręką Giovanniego Trapattoniego podnosi się z kryzysu. Od maja, gdy trenuje ją Włoch, jeszcze nie przegrała meczu. W swojej grupie eliminacji do mistrzostw świata zwyciężyła dwa razy, raz zremisowała i jest na drugim miejscu za Włochami. Gra mało efektownie, myśli przede wszystkim o obronie, ale zbiera punkty.

Polska reprezentacja również jest na drugim miejscu w swojej grupie eliminacji, ale na mecz, który ma ją przygotować do walki o punkty z Irlandią Północną w Belfaście (28 marca przyszłego roku, przed nim będzie jeszcze towarzyskie spotkanie z Walią), przyjechała w gorszych nastrojach. Zgrupowanie w Dublinie jest pierwszym spotkaniem Leo Beenhakkera z kadrą od pechowej porażki ze Słowacją. I ostatnim w takim gronie w tym roku, bo na grudniowe zgrupowanie w Turcji pojadą tylko piłkarze z polskich klubów.

W Bratysławie, po przegraniu meczu w dwie minuty, piłkarze wychodzili z szatni z takimi minami, jakby żałowali, że kiedyś wybrali grę w piłkę jako sposób na życie. Jutro zagrają również o to, by rok 2008 kojarzył się bardziej ze zwycięstwem nad Czechami niż porażkami w dziwnych okolicznościach.

– Traktujemy mecz z Irlandczykami bardzo poważnie. Chcemy odmienić nastrój wokół kadry, pomóc samym sobie zapomnieć o tym, co stało się na Słowacji – mówi Łukasz Fabiański.

Zatrzeć złe wspomnienia jednym zwycięstwem będzie trudno, to był rok aż pięciu porażek (w 2006 r. i 2007 r. Leo Beenhakker przegrał z Polakami tylko po dwa mecze). Nie widać też końca kłopotów kadrowiczów w klubach. Piłkarzy z lig zagranicznych jest w obecnej kadrze tylko siedmiu, w ostatniej kolejce ligowej piłkę kopnął co drugi. Całe mecze rozegrali Łukasz Załuska (ma jutro szansę na debiut w kadrze, ale od początku zagra raczej Fabiański) i Marcin Wasilewski, na 20 minut wszedł Dariusz Dudka, Jakub Błaszczykowski już zdjął maskę chroniącą go po operacji nosa i spędził na boisku 72 minuty.

– Nie czuję się zmęczony, wręcz przeciwnie, mam wielką ochotę do gry. Kibicom należy się zwycięstwo, tylko tak możemy im wynagrodzić ten średnio udany rok. Mecz jest ważny również jako sprawdzian przed następnym spotkaniem eliminacyjnym. Moim zdaniem ta Irlandia jest dużo silniejsza od Irlandii z Północy – mówił Błaszczykowski po treningu. Na zajęciach brakowało tylko Mariusza Lewandowskiego, który dotarł do Dublinu późnym wieczorem.

Mecz z Irlandią jest pierwszym pod rządami nowego prezesa PZPN Grzegorza Laty. Szef związku na specjalne zaproszenie Beenhakkera śpi w tym samym hotelu co drużyna, w położonym na obrzeżach miasta Radissonie. Pozostali działacze nocują w hotelu bliżej centrum. Przyjechali m.in. wiceprezesi Rudolf Bugdoł, Adam Olkowicz i Jan Bednarek, nie ma natomiast odpowiedzialnego za szkolenie Antoniego Piechniczka, który zapowiadał ścisły nadzór nad Beenhakkerem. Na razie zatrzymały go inne obowiązki.

Lato rozdaje w Dublinie autografy i ustawia się z polskimi kibicami do zdjęć (za czasów późnego Michała Listkiewicza zdążyliśmy zapomnieć, że taka kurtuazja na linii PZPN – kibice jest możliwa), a dziś ma się spotkać z piłkarzami, by przekonać ich, że nowe władze będą dbały o drużynę nie gorzej niż poprzednie, że nie ma żadnego ultimatum dla trenera, itp. Napiętą sytuację między sztabem kadry a władzami związku obie strony starają się obracać w żart. „Biegaj, biegaj, bo brzuch ci rośnie” – zaczepiał Lato podczas treningu Jana De Zeeuwa, a menedżer kadry odpowiadał: „Prezesie, jutro pobiegam”. Żarty żartami, ale inny członek sztabu reprezentacji mówił później już zupełnie poważnie: – Musimy wygrać z Irlandią, żeby ich przeciągnąć na swoją stronę.

[wyimek]Irlandczycy pod wodzą Giovanniego Trapattoniego podnoszą się z kryzysu [/wyimek]

[ramka][srodtytul]Opinia: Leo Beenhakker, trener reprezentacji Polski[/srodtytul]

Nie patrzę na to, że w Dublinie jest z nami Grzegorz Lato, bo nie z tego jestem rozliczany. Interesuje mnie tylko drużyna i mecz. Kilku piłkarzy przyjechało poobijanych, lekarz będzie miał z nimi trochę pracy. W ostatniej chwili musiałem zrezygnować z Rafała Murawskiego i Ebiego Smolarka, bo nie było sensu ciągnąć ich tutaj, skoro mieli problemy ze zdrowiem. Tak wyszło, że większość piłkarzy w obecnej kadrze jest z polskiej ligi, ale dla mnie nazwa klubu przy nazwisku nie ma znaczenia. Liczy się tylko, kto się przyda i czy ma polski paszport. W miejsce Smolarka i Murawskiego powołałem Sławomira Peszkę oraz Tomasza Bandrowskiego z Lecha, bo to klub mający wielu obiecujących piłkarzy, do tego piłkarzy w formie. Wszystko zostało uzgodnione z Franciszkiem Smudą, nie ma absolutnie żadnego konfliktu między nim a mną. Rozmawiamy często przez telefon, to Smuda powiedział mi: „Przyglądaj się Peszce”. Świetne relacje mam ze zdecydowaną większością polskich trenerów i nie chcę już więcej słuchać plotek, że tak nie jest. [/ramka]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: [link=mailto:p.wilkowicz@rp.pl]p.wilkowicz@rp.pl[/link][/i]

Na miejsce pierwszego treningu sztab reprezentacji wybrał kameralny – delikatnie rzecz ujmując – Carlisle Ground, stadion w miasteczku Bray pod Dublinem. Tam piłkarze ćwiczyli wieczorem po przylocie. Dopiero dziś o godz. 20 Polacy wyjdą na boisko stadionu, na którym zmierzą się z Irlandią: ogromny Croke Park z trybunami na 82 tysiące widzów.

Najważniejszym miejscem dla irlandzkiej piłki jest Lansdowne Road, ale tam właśnie trwa przebudowa i kadra gra teraz na gigancie w centrum miasta, jednym z pięciu największych stadionów Europy.

Pozostało 92% artykułu
Piłka nożna
Borussia Dortmund - Barcelona. Robert Lewandowski przyjeżdża do Łukasza Piszczka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain wygrywa, ale nadal stoi nad przepaścią
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Real Madryt odrabia straty. Kylian Mbappe z kontuzją
Piłka nożna
Manchester City czeka na werdykt. Ma 115 zarzutów
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Piłka nożna
Paris Saint-Germain może odpaść już w fazie ligowej. To nie jest gra komputerowa