Małe zebry, większy problem

Lech – Udinese. Włoski rywal poznaniaków to drużyna groźna, ale nie wybitna, i awans do 1/8 finału jest realny. Transmisja o 17.50 w TVP 2.

Publikacja: 19.02.2009 03:03

Robert Lewandowski zdobył zwycięskiego gola dla Lecha w doliczonym czasie gry.

Robert Lewandowski zdobył zwycięskiego gola dla Lecha w doliczonym czasie gry.

Foto: Rzeczpospolita

Kiedy niemal dokładnie przed 30 laty Lech debiutował w europejskich rozgrywkach pucharowych, nie tylko nie wiedział zbyt wiele o swoich przeciwnikach, ale w premierowym meczu wystąpił w klubowych koszulkach Warty Poznań.

Przeciwnikiem była drużyna MSV Duisburg mająca takie same barwy jak Lech: niebiesko-białe. Niemcy jako gospodarze wystąpili w koszulkach w takie właśnie pasy, Lecha nie było stać nawet na drugi komplet strojów różniących się kolorem i zagrał w zielonych, używanych przez Wartę.

[srodtytul]Inne czasy[/srodtytul]

Dziś to już nie do pomyślenia. Drugi trener Lecha, wicemistrz olimpijski z Barcelony Marek Bajor, pojechał do Włoch, żeby na własne oczy obejrzeć przeciwników. Piłkarze Lecha najpierw część zimy spędzili w Turcji, a do wczoraj trenowali we Wronkach, gdzie oglądali też do znudzenia ostatnie mecze Udinese. Kiedy wyjdą na boisko, rozpoznają swoich przeciwników po twarzach i będą o nich wiedzieli wszystko.

Na zgrupowaniu w Belek Lech rozegrał cztery mecze kontrolne (0:1 ze Spartakiem Moskwa, 0:0 z Amkarem Perm, 2:1 z Glorią Bistrica, 1:0 z MTZ RIPO Mińsk).

Po powrocie, 15 lutego, Lech wygrał 4:0 z Wisłą Płock. Ale ten mecz niewiele mówi o formie poznaniaków. Pierwsze spotkania w Turcji Lech rozegrał bez Jakuba Wilka. Z Glorią i RIPO nie mogli grać pozostali reprezentanci Polski, przebywający w tym czasie na zgrupowaniu kadry w Portugalii – Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Murawski i Robert Lewandowski.

[srodtytul]Peszko nie zagra[/srodtytul]

Dopiero przeciw Wiśle Płock Lech wystąpił w najsilniejszym składzie, ale przeciwnik okazał się tak słaby, że trudno na jego tle mówić o formie zawodników. Warto natomiast przypomnieć, że w tych sparingach Peruwiańczyk Hernan Rengifo strzelił cztery bramki, Sławomir Peszko dwie, a Robert Lewandowski jedną.

Niestety, kartki, jakie zobaczył wcześniej Peszko, wykluczają go z dzisiejszego meczu. To jest poważne, ale jedyne osłabienie.

Wszystko wskazuje, że z Udinese zobaczymy taką samą jedenastkę, jaka rozpoczęła sparing z Wisłą. Z jedynym wysuniętym napastnikiem Hernanem Rengifo, ale i z Robertem Lewandowskim, tym razem nie w ataku, lecz na prawej pomocy.

[srodtytul]Jest się kogo bać[/srodtytul]

Siła uderzeniowa Udinese jest duża. W ataku gra tam dwóch reprezentantów Włoch – Antonio Di Natale i Fabio Quagliarella. Obydwaj brali udział w finałach mistrzostw Europy. Di Natale strzelił w tym sezonie w Serie A 12 goli, więcej niż Kaka, Pato i Adrian Mutu. Quagliarella zdobył ich osiem – więcej od Ronaldinho i Alessandro Del Piero. Di Natale jest jedynym graczem Udinese, który urodził się jeszcze latach 70. (1977). Pozostali to już generacja młodsza. W bramce gra Samir Handanovic (25 lat), reprezentant Słowenii, którego pamiętamy z meczu przeciw Polsce we Wrocławiu. To nie jest najsilniejszy punkt drużyny.

Do Poznania nie przyjechał kontuzjowany w ostatnim meczu z Sieną (1:1) prawy obrońca Damiano Ferronetti. Zastąpi go prawdopodobnie Kolumbijczyk Cristian Zapata (23). Na środku obrony grają Andrea Coda (24) i Brazylijczyk Felipe.

Najważniejszą postacią w pomocy wydaje się Gokhan Inler (24). Jest synem tureckich emigrantów, z podwójnym obywatelstwem, miał propozycję gry w reprezentacji Turcji, ale wybrał Szwajcarię, bo w Bazylei i Zurychu uczył się futbolu. Był głównym rozgrywającym reprezentacji Szwajcarii podczas ubiegłorocznego Euro. Dziś, gdyby jakiś znany klub chciał go kupić (a chętnych jest wielu), musiałby wyłożyć co najmniej 12 mln euro. Ghańczyk Kwadwo Asamoah (20) i Nigeryjczyk Christian Obodo (24) to znakomite uzupełnienie linii pomocy.

Kiedy na boisko wchodzi Simone Pepe (24, wychowanek Romy, od października reprezentant kraju) lub Chilijczyk Alexis Alejandro Sanchez (20), to obrona przeciwników ma się czego bać.

[srodtytul]Smuda miał pecha[/srodtytul]

Udinese rozpoczęło sezon dobrze, ale potem miało fatalną serię 11 meczów bez zwycięstwa. Zła passa zakończyła się przed trzema tygodniami, kiedy Udinese pokonało Juventus 2:1. Czterech ostatnich meczów nie przegrało i zajmuje 12. miejsce w Serie A.

Udinese gra w koszulkach w biało-czarne podłużne pasy, ale cieńsze niż na koszulkach Juventusu. Dlatego drużyna nazywana jest Zebrette, czyli Małe Zebry.

Franciszek Smuda ma do Udinese pecha. Dotychczas polskie drużyny spotykały się z tym zespołem trzykrotnie i zawsze okazywały się słabsze. Z sześciu meczów wygraliśmy zaledwie jeden (Widzew w Łodzi 1:0 w roku 1997). Później nie udało się to ani Legii, ani Polonii. Trenerem Widzewa i Legii w tych spotkaniach był właśnie Smuda.

[i]Prawdopodobny skład Lecha Turina – Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Djurdjević – Murawski, Injać – Lewandowski, Stilić, Wilk – Rengifo[/i]

Kiedy niemal dokładnie przed 30 laty Lech debiutował w europejskich rozgrywkach pucharowych, nie tylko nie wiedział zbyt wiele o swoich przeciwnikach, ale w premierowym meczu wystąpił w klubowych koszulkach Warty Poznań.

Przeciwnikiem była drużyna MSV Duisburg mająca takie same barwy jak Lech: niebiesko-białe. Niemcy jako gospodarze wystąpili w koszulkach w takie właśnie pasy, Lecha nie było stać nawet na drugi komplet strojów różniących się kolorem i zagrał w zielonych, używanych przez Wartę.

Pozostało 89% artykułu
Piłka nożna
Real naciska na Barcelonę. Teraz powalczy o przetrwanie w Lidze Mistrzów
Piłka nożna
Robert Lewandowski strzela, ale Barcelona gubi punkty. Zadyszka czy już kryzys?
Piłka nożna
Puchar Polski. Będzie wielki hit w Warszawie
Piłka nożna
Chelsea znów konkurencyjna. Wygrywa i zachwyca nie tylko w Anglii
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Piłka nożna
Bayern znów nie zdobędzie Pucharu Niemiec. W Monachium myślą już o przyszłości
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką