To, co Manchester robił z Interem w pierwszej połowie meczu było całkowitym zaskoczeniem. Wcześniejsze rozważania na temat cudownych umiejętności Jose Mourinho i jego metod gry przeciw drużynie Aleksa Fergusona już po paru minutach przestały mieć jakiekolwiek znaczenie.
[srodtytul]Gry trenerów[/srodtytul]
Mourinho miał do tej pory rzeczywiście dobry bilans meczów przeciw Manchesterowi Utd. Pokonywał go prowadząc i FC Porto, i Chelsea. Ale nic nie trwa wiecznie. Portugalski trener popełnił duży błąd już przy doborze zawodników. Para środkowych obrońców Christian Chivu – Nelson Rivas tak często się myliła, że w przerwie Mourinho musiał zamiast Rivasa wstawić Ivana Cordobę. I od tej pory wszystko funkcjonowało jak należy.
Anglicy przylecieli do Mediolanu mocno osłabieni. Bez ukaranego czerwoną kartką w klubowych mistrzostwach świata Nemanji Vidicia oraz kontuzjowanych Gary,ego Neville,a i Wesa Browna obrona mistrzów Anglii wydawała się dużo łatwiejsza do pokonania i Mourinho pewnie myślał, że jak wystawi sprawdzonych napastników – Zlatana Ibrahimovicia i Adriano – to wcześniej czy później przyniesie to Interowi bramkę.
Alex Ferguson chyba trochę sprowokował młodszego kolegę, zostawiając na ławce Wayne,a Rooneya, Carlosa Teveza i Paula Scholesa. I kiedy Włochom wydawało się, że to będzie ich dzień, Anglicy od początku narzucili takie tempo i przeprowadzili taką liczbę groźnych akcji, że gospodarzom pozostawała tylko obrona.