Futbol na nie

Barcelona – Chelsea 0:0. Zadowolony jest tylko Guus Hiddink. Wiedział, że jego drużyna nie może grać odważnie i dostał to, czego chciał przed rewanżem w Londynie – remis

Aktualizacja: 29.04.2009 20:23 Publikacja: 29.04.2009 02:23

Carles Puyol (niżej) grał zbyt ostro i dostał żółtą kartkę. Nad nim Florent Malouda (fot: Nick Potts

Carles Puyol (niżej) grał zbyt ostro i dostał żółtą kartkę. Nad nim Florent Malouda (fot: Nick Potts)

Foto: AP

O tym trenerzy drużyn, które grały z Barceloną, wiedzieli od dawna, ale jakoś nie potrafili swoich planów wdrożyć w życie. Barcelona wypracowuje gole w linii pomocy, jeśli pomoc uda się zneutralizować – goli nie będzie.

Wczoraj Chelsea nie przyjechała na Camp Nou grać w piłkę. Zapewne Guus Hiddink powiedział swoim zawodnikom, że z takiej próby nie mogą wyjść zwycięsko i zalecił przede wszystkim przerywanie akcji rywali, nawet brutalnymi faulami. Barcelona zaczęła po swojemu, dwa razy była nawet blisko wykorzystania tego, że Petr Cech z każdym miesiącem broni coraz mniej pewnie. Nie udało się, a potem zaczęło się walenie głową w mur.

Mur był solidny, bo chociaż bez Ashleya Cole’a, to z twardo grającym Josem Bosingwą, z walecznym jak zawsze Johnem Terrym i z trudnymi do przejścia zasiekami kilkanaście metrów przed polem karnym. Hiddink wiedział, co robi, stawiając na Johna Obi Mikela, Florenta Maloudę, Michaela Ballacka i Michaela Essiena. Tych czterech piłkarzy za akcjami Barcelony nie miało prawa nadążyć, ale wiedzieli, jak je przerwać, jeszcze zanim się zaczną.

Z genialnych trzech napastników gospodarzy, przed którymi drży cała Europa, najmniej widoczny był Leo Messi. Argentyńczyk po zderzeniu z angielskim futbolem uświadomił sobie, że do bycia kompletnym piłkarzem jeszcze trochę mu brakuje. Samuel Eto’o uciekł obrońcom tylko raz, bo w takim meczu częściej się to nie udaje. Pięknym zwodem położył szukającego piłki pod jego nogami Aleksa, po czym strzelił jednak tak, że Cech zrehabilitował się za wcześniejsze niepewne interwencje.

Działo się to już jednak w 70. minucie, a w pierwszej połowie mimo przygniatającej przewagi Barcelony bliższa strzelenia bramki była Chelsea. Rafael Marquez za lekko podał do Victora Valdesa, obejrzał się przez ramię i zdziwił się chyba, że wybiegł zza nich Didier Drogba.

Meksykanin rzeczywiście mógł przyzwyczaić się do tego, że w tym meczu atakuje tylko Barcelona i gdyby Drogba nie strzelił wprost w bramkarza, drużyna Josepa Guardioli przed rewanżem miałaby jeszcze większy problem, niż ma teraz.

Problem Guardioli przed wycieczką do Londynu to brak środkowych obrońców. Marquez wyeliminował się sam, upadł bez kontaktu z rywalem, skręcił kostkę (nie zagra do końca sezonu), zdążył tylko wykopać piłkę na aut.

Jego miejsce zajął Carles Puyol, kapitan Barcelony, który zaczął mecz na ławce rezerwowych nie przypadkiem. Wczoraj też popełnił kilka błędów, ale na Stamford Bridge zabraknie i jego, bo dostał kolejną żółtą kartkę. Niemiecki sędzia Wolfgang Stark nie był sprawiedliwy, równie często karał gospodarzy, co gości, chociaż to Chelsea grała dużo ostrzej. Piłkarze Hiddinka faulowali dwadzieścia razy, gospodarze – siedem.

Liczby mówią o tym meczu zresztą więcej niż słowa. Posiadanie piłki: Barcelona 66 procent, strzały 20:3, rzuty rożne 10:2. Drużyna Guardioli we wcześniejszych meczach fazy pucharowej na własnym boisku masakrowała rywali, mistrzowi Francji wbiła pięć bramek, mistrzowi Niemiec – cztery.

Chelsea nie jest mistrzem Anglii, a dwie bramki mogła stracić już w doliczonym czasie gry. Najpierw spudłował Bojan Krkić, później Aleksandr Hleb. To była krótka chwila, kiedy piłkarze z Londynu zapomnieli, po co przyjechali do Barcelony.

Przed pierwszym gwizdkiem kibice Barcelony z kilkudziesięciu tysięcy kartonów ułożyli Puchar Mistrzów z napisem „2009”. O spełnienie marzeń może być trudno, a bajeczny sezon Guardioli w Lidze Mistrzów może skończyć się tak jak poprzedni koszmarny Franka Rijkaarda – na półfinale.

Na Camp Nou Cheslea skupiła się na realizowaniu taktyki, która była tyle prosta, co bardzo trudna do wykonania. Znów ten Hiddink.

[ramka]Barcelona – Chelsea 0:0

Żółte kartki – Barcelona: Toure (37) i Puyol (74); Chelsea: Alex (26) i Ballack (29). Sędziował W. Stark (Niemcy). Widzów 96 tys. Barcelona: Valdes – Alves, Pique, Marquez (52-Puyol), Abidal - Xavi, Toure, Iniesta – Messi, Eto’o (82-Krkić), Henry (87-Hleb).Chelsea: Cech - Ivanović, Terry, Alex, Bosingwa – Essien, Obi Mikel – Ballack (90+5-Anelka), Lampard (71- Belletti), Malouda – Drogba.Rewanż 6 maja. [/ramka]

Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?
Piłka nożna
Barcelona bliżej mistrzostwa Hiszpanii. Bez Roberta Lewandowskiego pokonała Mallorcę
Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?
Piłka nożna
Robert Lewandowski kontuzjowany. Czy opuści El Clasico?