Nie zmieni się nic

Podczas spotkania było miło – mówił trener reprezentacji Polski. Grzegorz Lato zapewniał, że plotki o dymisji Holendra to bzdura

Publikacja: 07.05.2009 03:29

Beenhakker ponad godzinę odpowiadał na pytania działaczy PZPN

Beenhakker ponad godzinę odpowiadał na pytania działaczy PZPN

Foto: PAP

Im dłużej trwało odwlekanie wizyty Beenhakkera na posiedzeniu zarządu PZPN, tym większe były oczekiwania. Oczekiwano oczywiście dymisji trenera – to znaczy wyrzucenia go z pracy przez prezesa Grzegorza Latę, o czym niektóre gazety uparcie zapewniały co trzy dni, lub złożenia rezygnacji przez samego zainteresowanego – o czym dziennikarzy informowały „anonimowe źródła ze sztabu reprezentacji” jeszcze dzień przed zjazdem.

Ciemne chmury nad Beenhakkerem przyniósł front znad Belfastu, reprezentacja gra bardzo słabo, spadła na 40. miejsce w rankingu FIFA, a po porażce w fatalnym stylu z Irlandią Północną zmniejszyła swoje szanse na awans do przyszłorocznych mistrzostw świata w RPA.

Beenhakker zwolenników w PZPN nie miał jednak także wtedy, gdy wygrywał, więc po wizycie w warszawskim hotelu Westin, gdzie obradował zarząd, nie spodziewał się chyba niczego miłego. Przyjazdu odmawiał kilka razy, ostatnio – dwa tygodnie temu – wybrał się na wycieczkę do Londynu, gdzie spotkał się „ze swoim przyjacielem Guusem Hiddinkiem”, ale na jego nieobecność w Warszawie zgodził się ponoć sam prezes Lato.

Wczoraj trener wreszcie pojawił się w Warszawie. Pytań o dymisję nie rozumiał, podobnie jak Lato, który zapewniał już wcześniej, że Beenhakker nie zostanie zwolniony przynajmniej do momentu, w którym reprezentacja Polski ostatecznie straci szansę na udział w mundialu.

Prezes PZPN zdania nie zmienił także po trwającym ponad godzinę spotkaniu. – Trener zdał szczegółową relację dotyczącą rozegranych spotkań, ocenił zawodników, a także przyczyny słabej postawy w meczu z Irlandią Płn. Zarząd zadał kilkanaście pytań, na które selekcjoner odpowiedział wyczerpująco. Plotki o zwolnieniu trenera były bzdurą. Kwestia rozwiązania kontraktu nie istnieje. Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z Beenhakkerem – mówił Lato.

Pytania zadawali m.in. Antoni Piechniczek, Mirosław Dawidowski i Zbigniew Lach, czyli główni adwersarze Holendra. Dwóch ostatnich wybiegło za Beenhakkerem z sali i dokończyło prywatną rozmowę przy stoliku. Szeroko się uśmiechali, być może wymieniali uprzejmości.

Lach przyszedł później do dziennikarzy i rozkładając ręce, wyjaśnił, że zarząd nie może nic zrobić, bo jak tu zwolnić trenera, którego drużyna wygrywa 10:0. Trzeba poczekać.

– Pytałem, czemu zwykle po zgrupowaniach jest obniżka formy. Usłyszałem, że są takie dni, gdy wszyscy grają źle. Pan Beenhakker nie potrafił tego precyzyjnie wyjaśnić, tylko mówił coś na okrągło. Nie jestem zadowolony z pracy trenera i myślę, że opinia publiczna przekona się, że nie jest to tak cudowny szkoleniowiec – tłumaczył Lach.

Piechniczek był dużo bardziej zadowolony. – Najważniejsze było to, że Holender w 100, a nawet 200 procentach zaangażowany jest w przygotowanie reprezentacji do meczów eliminacyjnych. Zapewnił, że drużyna nie przyniesie wstydu – tłumaczył wiceprezes PZPN.

W reprezentacji Polski do tych spotkań nie zmieni się nic, oczywiście, jeśli Beenhakker sam nie poda się do dymisji. Po wyjściu z zamkniętej sali selekcjoner powiedział, że spotkanie przebiegało w bardzo dobrej atmosferze, bo dyskusja dotyczyła piłki nożnej.

– Reprezentacja to nie tylko ja, ale także władze PZPN, piłkarze, kibice, a nawet media. Zarząd zapewnił o pełnym poparciu dla mojej pracy oraz dla piłkarzy – powiedział Beenhakker, ale chyba nie do końca wierzył w to, co mówił. Po posiedzeniu trener wrócił do Amsterdamu.

Beenhakker zapewnił „Rzeczpospolitą”, że wbrew temu, co napisał „Dziennik”, na czerwcowe zgrupowanie reprezentacji w RPA powołania dostaną Artur Boruc i Michał Żewłakow.

[ramka][srodtytul]50 tysięcy zł dla Grzegorza Laty[/srodtytul]

Kiedy na korytarzach hotelu Westin opadł kurz związany z wizytą dziennikarzy ciekawych, w jakiej atmosferze posiedzenie zarządu opuszczał Beenhakker, zarząd zajął się „sprawami bieżącymi”, czyli m.in. gigantyczną podwyżką dla prezesa PZPN. W tym przypadku pożądana była cisza.

Grzegorz Lato zarabiał do tej pory 28 tys. zł, teraz jego miesięczna pensja wynosi już 50 tys. Wynagrodzenie sekretarza generalnego Zdzisława Kręciny też wzrosło, bo dostaje 60 procent pensji prezesa. Podwyżki są nagrodą za kontrakt ze SportFive, który zarząd PZPN uznał za wielki sukces. O korupcji na posiedzeniu nie wspominano.[/ramka]

Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?
Piłka nożna
Barcelona bliżej mistrzostwa Hiszpanii. Bez Roberta Lewandowskiego pokonała Mallorcę
Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?
Piłka nożna
Robert Lewandowski kontuzjowany. Czy opuści El Clasico?