W poprzednim sezonie Wisła wyprzedziła Legię o trzy punkty, dwa lata temu aż o 13, ale Legia i tak była najsilniejszym przeciwnikiem w walce o mistrzostwo. Chociaż do mety dobiegała druga, w Warszawie pokonywała mistrzów Polski 2:1. Po ciekawych, szybkich meczach, do których liga odliczała dni.
Dziś nie odlicza, choć Wisła ciągle gra o mistrzostwo, Legia o europejskie puchary i zwycięstwo w sobotę jest im potrzebne jak tlen. Lider ma tylko punkt przewagi nad Lechem. Legia walczy o powrót do czołowej trójki. Ale zamiast wyczekiwania jest zniechęcenie, że flagowe okręty polskiej piłki coraz mocniej przeciekają. W obu drużynach nie ma nikogo, kto gwarantowałby emocje. Obie są w stanie zawieszenia, w oczekiwaniu na nowe stadiony. W obu dojdzie po sezonie do dużych zmian. Niektórzy już zaczęli pakować walizki.
[srodtytul]Dobry wujek[/srodtytul]
Legia latem pożegna większość piłkarzy podstawowego składu. Dla nich, wyśmiewanych przez własnych kibiców, mecz z Wisłą to okazja, by zostawić po sobie choć trochę dobrych wspomnień. Legia jest czwarta w tabeli, do Wisły traci sześć punktów, ale trener Stefan Białas nie przestaje mówić o mistrzostwie. Po sezonie i tak pożegna się z klubem, ale na okres zawieruchy lepszego trenera drużyna mieć nie mogła. Bat by nie zadziałał, musiał przyjść dobry wujek z Legią w sercu. Ostatni raz Legia była poza podium w 2003 roku. W sobotę na Łazienkowskiej być może wreszcie będzie doping. Klub przywrócił do łask herb z 1957 roku, a o to między innymi walczyli kibice.
Henryk Kasperczak gra w Warszawie o swoją przyszłość. Gdy wrócił do Wisły, zastępując Macieja Skorżę, w lidze na początku wiodło mu się dobrze, ale po remisie z Lechem i porażce z Koroną drużyna jest o jedno potknięcie od straty tytułu. Obecna Wisła zatraciła większość swoich atutów. Największy – Paweł Brożek – nie może się odnaleźć po tym, jak w ubiegłym roku nie udało mu się wyjechać za granicę. Kasperczak uparcie wstawia go do składu, chociaż sam piłkarz przyznaje, że gdzieś zgubił formę.