Tydzień temu drużyna Roberta Kasperczyka przegrała po raz pierwszy w sezonie: z Piastem Gliwice. Nie ma powodów do rozdzierania szat – porażka kiedyś musiała przyjść, ale ciekawe, jak piłkarze poradzą sobie z nową sytuacją. Zwłaszcza że każda kolejna wpadka może ich kosztować stratę pozycji lidera.
Dobra wiadomość dla kibiców jest taka, że w zespole nie ma poważniejszych kontuzji. Do gry, po wyleczeniu urazów, wracają Bartłomiej Konieczny i Mateusz Żyła, a normalnie trenuje również Piotr Koman, o którego zdrowie najbardziej się obawiano.
Inaczej wygląda sytuacja w Warcie Poznań. Do fatalnej sytuacji finansowej i organizacyjnej klubu dołączyły problemy kadrowe.
Podobno wszystkiemu jest winny Stadion Miejski przy ul. Bułgarskiej (korzysta z niego również Lech), na którym musi rozgrywać mecze Warta, bo jej obiekt przy Drodze Dębińskiej nie spełnia wymogów pierwszoligowych.
Płyta na stadionie jest fatalna (narzekają na nią wszyscy) i być może to ona jest przyczyną, że już trzech piłkarzy Warty (Piotr Reiss, Alain Ngamayama i kapitan Tomasz Magdziarz) odniosło tę samą kontuzję: mięśnia dwugłowego.