Liga Mistrzów: wujaszek Harry

Zastał Tottenham w strefie spadkowej, a teraz jest z nim w ćwierćfinale LM. Harry Redknapp klnie jak szewc, nie tyka laptopa i ma wyniki

Publikacja: 11.03.2011 00:47

Harry Redknapp

Harry Redknapp

Foto: AFP

Wrócę do domu, wypiję herbatę, zjem kanapkę z bekonem. Potem muszę wyprowadzić psy – tak się cieszył, gdy w środę jego Tottenham, debiutant w Lidze Mistrzów, wyeliminował Milan, siedmiokrotnego zdobywcę Pucharu Europy. To specjalność Redknappa: upuścić trochę powietrza z każdego pompowanego balonu. I tak dobrze, że się tym razem ugryzł w język, bo w jego wywiadach grube słowa fruwają co chwila, raz dla żartu, raz ze szczerej wściekłości.

Gdy przychodził 2,5 roku temu do Tottenhamu, mówił, że ta drużyna została poskładana przez nie wiadomo kogo i nie wiadomo jak: – Jakiś miszmasz, każdy gra, gdzie chce. Najpierw ten miszmasz utrzymał w Premiership, potem wprowadził na miejsce dające awans do LM, jesienią awansował z grupy z m.in. Interem i Werderem Brema, a teraz po zwycięstwie 1:0 w Mediolanie i betonowej obronie 0:0 w rewanżu jest w ćwierćfinale. Rywala pozna 18 marca.

Tak daleko nie zaszedł jeszcze w LM żaden angielski trener. Dlatego Redknappa, londyńczyka z dzielnicy dokerów, wielu widzi już jako następcę Fabio Capello na czele reprezentacji. Nieważne, że przez 50 lat gry i trenowania zdobył ledwie jedno liczące się trofeum, Puchar Anglii z Portsmouth w 2008 r., i że ciągną się za nim podejrzenia o zbyt zażyłe stosunki z  menedżerami, że był wśród kilku osób zatrzymanych za nieprawidłowości finansowe w Portsmouth (policja potem przepraszała, że areszt był nadgorliwością, ale dwa zarzuty Redknapp dostał).

Harry, czegokolwiek się dotknie, zamienia w dobry futbol, po prostu dotychczas pracował w słabszych klubach. A zarzuty o powiązania z menedżerami?

– Rzeczywiście od jednego chyba dostałem konia wyścigowego, ale ten koń nic nie wygrał.

Redknapp ciętym językiem i bezpretensjonalnością zjednuje sobie dziennikarzy i piłkarzy. Czasem ich przeklnie, częściej przytuli, traktuje jak partnerów. – Z zagranicznymi piłkarzami mam większy problem, bo nie znają się na golfie, nie chcą chodzić na wyścigi i nawet nie piją – skarżył się kiedyś.

Nie lubi, jak się z futbolu robi alchemię, mydli oczy naukowym żargonem i laptopami. Piłkarz ma dobrze grać, Redknapp niczego więcej nie szuka. Gdy pracował w West Ham, wychował  m.in. Michaela Carricka, Joe Cole'a, Rio Ferdinanda. I Franka Lamparda, jest też wujkiem pomocnika Chelsea, szwagrem zmarłej  matki Franka. Wkrótce mogą się spotkać w kadrze. A wcześniej – może na drodze do finału LM na Wembley.

 

Piłka nożna
Manchester City na kolanach w Paryżu. Mistrzowie Anglii bez awansu?
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Piłka nożna
PSG – Manchester City. Bogaci, ale jak na razie przegrani
Piłka nożna
Gole Roberta Lewandowskiego, błędy Wojciecha Szczęsnego i zwycięstwo Barcelony
Piłka nożna
Wraca Liga Mistrzów. Robert Lewandowski szuka kolejnych bramek, Barcelona walczy o awans
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Piłka nożna
Florentino Perez: Sił i pomysłów wciąż mu nie brakuje
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej