Po dwóch porażkach Legii z rzędu szef klubu Dariusz Mioduski spotkał się z Sa Pinto. Gdyby Legia w meczu z Miedzią straciła choćby punkt, niewykluczone, że Portugalczyk straciłby pracę. Nawet wypłacenie mu odszkodowania mogłoby się bardziej opłacać niż patrzenie, jak się wszyscy z nim męczą.
Tyle że z Miedzią Legia przegrać nie mogła, choćby nawet połowa drużyny, wychodząc z szatni na boisko, skręciła sobie kostki. Po prostu ze wszystkich 16 drużyn ekstraklasy akurat Miedź jest najmniej „ekstra".
Legia Warszawa staje się coraz bardziej Legią cudzoziemską, jest już w niej czterech portugalskich trenerów, pięciu zawodników z Portugalii, ale niestety nie grają jak Benfica Lizbona czy FC Porto. Salvador Agra jako zawodnik Wigier może stałby się ulubieńcem Suwałk. Do klasy mistrza Polski trochę mu brakuje. Natomiast Iuri Medeiros, który strzelił Miedzi piękną bramkę, jest być może najlepszym zakupem Legii od miesięcy. Jednak jako całość Legia wciąż jest szara.
Ale szarość jest kolorem dominującym, więc grając nawet nieefektownie, legioniści wciąż mają szansę na obronę tytułu, bo niczego nie da się przewidzieć. W piątek prezes Zagłębia Sosnowiec Marcin Jaroszewski powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą", że jest świadomy trudnej sytuacji swojego klubu i widzi, ile jeszcze doświadczeń na poziomie ekstraklasy trzeba zdobyć, aby nie musieć się bronić przed spadkiem. A dzień później skazane na porażkę Zagłębie pokonało już bardzo doświadczoną Koronę aż 4:1.
Piłkarze zrobili prezent urodzinowy legendarnemu napastnikowi Józefowi Gałeczce, który strzelił w lidze 98 bramek. Kiedy w przerwie meczu Zagłębie – Korona składano mu życzenia, oglądało to zaledwie 2,5 tysiąca kibiców. W czasach Gałeczki na mecze Zagłębia przychodziło dziesięć razy tyle widzów.