Reklama
Rozwiń

W niedzielę ligowy hit

W niedzielę Legia gra z Wisłą. Mistrzom Polski brakuje wiary w siebie

Publikacja: 01.10.2011 00:53

Legia Warszawa po czwartkowym zwycięstwie 3:2 z Hapoelem Tel Awiw jest na fali

Legia Warszawa po czwartkowym zwycięstwie 3:2 z Hapoelem Tel Awiw jest na fali

Foto: Fotorzepa

 

Na Wisłę i Legię w tym sezonie patrzy się przez europejskie okulary. W ekstraklasie obie drużyny grają w kratkę, częściej zawodzą, niż zachwycają, w europejskich pucharach startowały z zupełnie innego pułapu.

Wisła wygrała pięć meczów o Ligę Mistrzów i rozbudziła apetyty kibiców, by w szóstym pokazać, jaka przepaść dzieli piłkę cypryjską od polskiej.  W Legię nikt nie wierzył aż do sensacyjnego wyeliminowania Spartaka Moskwa i awansu do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Dla Legii te rozgrywki to nobilitacja – w czwartek wygrała 3:2 dreszczowiec z Hapoelem Tel Awiw i jest w świetnych nastrojach. Piłkarze Wisły grają, jakby ktoś ich do tego zmuszał – porażka 1:4 z Twente była drugą z rzędu,        szanse na wyjście z grupy są coraz mniejsze, a humory coraz gorsze.

Robert Maaskant w kilka tygodni z księcia – jak nazywano go w Holandii – zamienia się w żebraka. Maciej Skorża, uratowany cudem pod koniec poprzedniego sezonu i zmuszony do poważnego potraktowania  polskiej futbolowej młodzieży, idzie w drugą stronę.

Dla Maaskanta od meczu z Twente być może ważniejsze jest spotkanie z Legią. Porażki w gościnnych występach w Wiśle  uchodzą płazem, na własnym podwórku są nie do zaakceptowania dla właściciela klubu Bogusława Cupiała.

Maaskant wspominał kiedyś słowa Bobby'ego Robsona, którego zapytał o wychowanków, a ten odpowiedział: „Kiedy któryś z nich będzie już klasowym piłkarzem, ciebie już tu nie będzie". Mistrzowie Polski budowani według holenderskiego sznytu to zbiór transferowych strzałów w dziesiątkę i kompletnych niewypałów.

Stan Valckx z Maaskantem wynaleźli największą gwiazdę ligi Maora Meliksona, trafili też z Dudu Bitonem, który w lidze strzelił dla Wisły siedem z dziewięciu goli. Udał się też Ivica Iliew, ale holenderski zaciąg w obronie zawodzi na całej linii. Porażka w Enschede w dużej mierze obciąża konto Kewa Jaliensa i Michala Lameya – za wolnych i za mało zwrotnych, by jeszcze grać w klubie, który miałby się liczyć w Europie. Wisła jest stara i by się podobać, potrzebuje pudru. Maaskant twierdzi, że na lifting nie ma pieniędzy.

– Nasi rywale mają problemy w defensywie, dlatego najlepszą metodą jest zepchnięcie ich do obrony – tłumaczył w piątek Skorża.

Wisła przy Łazienkowskiej zagra bez kontuzjowanych Meliskona, Patryka Małeckiego i Cwetana Genkowa, co znacznie zmniejsza jej siłę ognia. W Legii zabraknie odsuniętego za żółte kartki Ariela Borysiuka, ale powinno wystarczyć jej wiary w to, że z mistrzami Polski można wygrać.

– W bliższej perspektywie bardziej skuteczna okazała się taktyka budowania drużyny Wisły, ale wierzę, że czas będzie działał na naszą korzyść – mówił w piątek Maciej Skorża, którego akcje po zwycięstwie nad Hapoelem znowu poszły w górę.

Inwestowanie w trenera Legii na giełdzie byłoby jednak bardzo ryzykowne ze względu na duże wahania kursu. Po gigantycznej bessie pod koniec poprzedniego sezonu przyszła hossa po awansie do fazy grupowej Ligi Europejskiej.

Akcje znowu jednak spadły po trzech porażkach w lidze. Mecz z Wisłą dla Skorży i jego Legii będzie meczem prawdy. Trener narzeka na brak obiecanych transferów, ale przez to musi stawiać na młodzież, która dostaje szanse w coraz poważniejszych meczach.

Legia w tabeli jest ósma i ma do Wisły trzy punkty straty. Piłkarze Skorży mają jednak do rozegrania zaległy mecz.

– Z Legią walczymy o mistrzostwo Polski – nie ma wątpliwości Maaskant.

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku