Reklama

Śląsk uciekł na 4 punkty

Śląsk wykorzystał potknięcie Legii i uciekł na cztery punkty. Dziś ostatni mecz w tym roku: Lech – Zagłębie

Publikacja: 12.12.2011 00:14

Danijel Ljuboja (z lewej) w meczu z Cracovią irytował. Grał, jakby zapomniał, że istnieją spalone

Danijel Ljuboja (z lewej) w meczu z Cracovią irytował. Grał, jakby zapomniał, że istnieją spalone

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Legię paraliżuje możliwość dogonienia Śląska. Za każdym razem, gdy grała przed drużyną z Wrocławia, a zwycięstwo dawałoby jej pierwsze miejsce – traciła punkty.

W sobotę męczyła się z przedostatnią w tabeli Cracovią. Przeważała przez całe spotkanie, a gdy w 57. minucie czerwoną kartkę zobaczył Andraż Struna, boisko zamieniło się w ulicę jednokierunkową. Ataki Legii odbijały się jednak od obrony Cracovii. Danijel Ljuboja kilka razy dał złapać się na spalonym, denerwował się na sędziów, ale oni przez całe spotkanie nie popełnili nawet jednego błędu. Ich formą po meczu zachwycali się nawet piłkarze.

Do Macieja Skorży bezpieczniej było nie podchodzić. – Jestem wściekły, nie rozumiem, jak w tak ważnym momencie sezonu mogliśmy stracić dwa punkty. Podjęliśmy mnóstwo złych decyzji, dlatego teraz jesteśmy tak rozczarowani – mówił.

Śląsk wygrał w niedzielę z ŁKS Łódź 2:1. Niespodzianka była jednak blisko, bo to łódzki bankrut prowadził przez 78 minut meczu. Gola na 1:0 strzelił wypożyczony ze Śląska Antoni Łukasiewicz, a świetnej okazji do podwyższenia prowadzenia nie wykorzystał Marek Saganowski.

ŁKS przegrał najwięcej meczów na własnym boisku ze wszystkich ligowców, Śląsk wygrał najwięcej wyjazdowych. Po raz kolejny mecz wrocławskiej drużynie uratował Orest Lenczyk. Zorientował się, że ŁKS słabo gra w powietrzu, więc wprowadził na boisko dwie wieże: Marka Wasiluka i Przemysława Kaźmierczaka. W 78. minucie Wasiluk podawał, a Kaźmierczak wyrównał po strzale głową. Dziesięć minut później Wasiluk strzelił zwycięskiego gola po rzucie rożnym.

Reklama
Reklama

Aż 10 punktów do lidera po piątkowej porażce z Polonią traci mistrzowska Wisła. W Krakowie sezon się jeszcze nie skończył, bo w czwartek piłkarzy Kazimierza Moskala czeka mecz z Twente Enschede w Lidze Europejskiej. Ale wszyscy czekają raczej na wieści z Myślenic, od Bogusława Cupiała.

Nie wiadomo, jaki pomysł na drużynę ma właściciel. Moskal miał jak najmniej stracić do Śląska i być może właśnie przegrał swoją szansę poprowadzenia Wisły także w rundzie rewanżowej. Teraz w Krakowie dziury w obronie nie zalepiłby żaden trener. Kontuzjowanych jest pięciu zawodników, a Patryk Małecki, Maor Melikson czy Dudu Biton przez całe spotkanie z Polonią byli niewidoczni.

Pierwszego gola po powrocie do Polski strzelił Grzegorz Rasiak. Jagiellonia wygrała 1:0 z Lechią w meczu dwóch drużyn, które w poprzednim sezonie walczyły o europejskie puchary (Jagiellonii się to nawet udało), a w tym nerwowo spoglądają za siebie, ledwo utrzymując się nad strefą spadkową.

To był też mecz skłóconych ze sobą Czesława Michniewicza i Rafała Ulatowskiego, którzy kiedyś prowadzili razem Lecha i Zagłębie. Ulatowski ma duży problem: za chwilę będzie rozmawiał o przyszłości drużyny z szefostwem i powinien zasugerować poważne zmiany. Prowadził drużynę w czterech meczach, przegrał trzy. W 17 meczach Lechia zdobyła osiem bramek. W ekstraklasie to wstyd.

Piłka nożna
Legenda japońskiego futbolu rozegra swój 41 sezon w zawodowej piłce
Piłka nożna
Mundial na horyzoncie. Piłkarze reprezentacji Polski nie chcą utknąć na ławce rezerwowych
Piłka nożna
Trzech Polaków w Porto? 17-letni talent z Jagiellonii może pobić rekord Ekstraklasy
Piłka nożna
Harry Kane osobowością roku. Rekord Roberta Lewandowskiego zagrożony
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Piłka nożna
Łukasz Tomczyk. Nowy trener Rakowa jak atrakcyjna sąsiadka
Materiał Promocyjny
Bankowe konsorcjum z Bankiem Pekao doda gazu polskiej energetyce
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama