Porażka w Gdańsku niemal do zera zmniejszyła szansę Legii na tytuł mistrza. Pierwszą reakcją była rezygnacja Mariusza Waltera z funkcji przewodniczącego rady nadzorczej klubu. – To, co się stało, przekroczyło granice wstydu i przekreśliło moje nadzieje – powiedział „Rz" Walter. – Skoro jestem przewodniczącym rady nadzorczej, to znaczy, że źle nadzorowałem. Jest to więc rezygnacja honorowa.
Dla Waltera Legia była ukochanym dzieckiem. ITI w roku 2004 kupiło klub z 20 milionami długu, jakie zaciągnął poprzedni właściciel, czyli Pol-Mot. Od tamtej pory Legia raz zdobyła mistrzostwo (2006) i trzykrotnie Puchar Polski. Trochę mało jak na aspiracje wielkiego koncernu medialnego.
ITI od początku nie było łatwo. Nowi właściciele nie bratali się z przywódcami kibiców jak poprzednicy. Mariusz Walter i Jan Wejchert nie zapraszali ich na imieniny i nie faworyzowali przyznawaniem zaproszeń do loży. Wprost przeciwnie – chcieli ograniczyć wpływy Żylety, dostrzegając w niej wiele patologii.
Walter i Wejchert byli pierwszymi właścicielami klubu w ekstraklasie, którzy poszli na wojnę z chuliganami. I drogo za to płacili. Przez lata słyszeli na stadionie obelgi, musieli płacić kary za zachowanie kibiców, traktujących trybuny jako pole walki.
Manifestacje kibiców podczas sesji Rady Warszawy przeciw przyznaniu przez miasto funduszy na budowę stadionu Legii to też zjawisko niezwykłe. Kibice nie chcą nowego stadionu dla swojego klubu, tylko dlatego, że formalnie będzie on własnością ITI. Kocha się klub, ale walczy z jego właścicielem. Stadion jednak powstał, jest jednym z najefektowniejszych w Polsce.