Rafał Wolski we Fiorentinie, Bartosz Salamon w Milanie, Arkadiusz Milik w Bayerze. Może coś jednak się zmieniło?
Powoli zaczynamy trafiać do drużyn, które z dobrych zawodników będą robić jeszcze lepszych. Wyjeżdżamy za młodu – i to jest najważniejsze. Trenując z dobrymi piłkarzami zrobisz postęp, nawet jeśli jeszcze nie ma dla ciebie miejsca w składzie. Uważam, że mamy inną markę w Europie niż dwa, trzy lata temu, ale nie możemy doprowadzić do sytuacji, by za kolejne trzy lata wrócić w to samo miejsce. Zróbmy wszystko, żeby nie tylko wyjechać, ale jeszcze zaistnieć w nowym klubie. Ci piłkarze nie mogą się zadowolić tym, że zarabiają już w euro, a nie złotówkach. Bo wrócą tak szybko, jak wyjechali, a za kilka lat znowu będziemy mieli przypiętą łatkę: Polacy to minimaliści.
Trójka z Borussii zapewniła nam taką modę na Polaków?
Robimy dużo dobrego, ale teraz inni muszą to ciągnąć. Kiedy ja wyjeżdżałem, okoliczności i możliwości były inne. Teraz na mecze ekstraklasy przyjeżdżają skauci z całej Europy. Nie chcę być alfą i omegą, i nauczać. Jest fajny trend i zwyczajnie nie możemy tego zepsuć. Pracujemy na kolegów, którzy będą mogli wyjechać za kilka lat do dobrego klubu.
Ostatnie pół roku było dla pana trudne. Po wypowiedzi o biletach stracił pan sporo uznania u kibiców.
Przyjacielowi nie musisz się tłumaczyć, wróg cię nie zrozumie. Odzywają się ci, którzy zawsze źle mi życzyli, ale kiedy szło mi dobrze, nie mieli odwagi się wychylić. Teraz, kiedy jeden uderzył, potem drugi, łatwo im iść w grupie. Jeśli chodzi o sprawę biletów, zła była tylko forma i moment wypowiedzi. Przyjdzie moment, żeby to wszystko wyjaśnić. Kiedy jestem za kogoś odpowiedzialny, robię wszystko, by było najlepiej. Nawet jeśli potem dostaję za to po głowie. W dzisiejszych mediach nie chodzi o prawdę, ale o to, żeby się dobrze sprzedało. Dla mnie to obrzydliwe, brakuje rzetelności.