Szczepłek: Trenerzy się nie znają

W lipcu ubiegłego roku, przed rozpoczęciem ligi „Przegląd Sportowy" spytał trenerów, kto zostanie mistrzem Polski. Żaden z 16 nie wymienił Piasta Gliwice.

Aktualizacja: 20.05.2019 21:56 Publikacja: 20.05.2019 18:44

Waldemar Fornalik, trener Piasta

Waldemar Fornalik, trener Piasta

Foto: Fotorzepa/ Grzegorz Rutkowski

Powtórzono to pytanie w lutym. Piast przed rozpoczęciem rundy wiosennej, po 20 meczach zajmował szóste miejsce, ze stratą 11 punktów do prowadzącej Lechii i ośmiu do Legii. Nic dziwnego, że trenerzy nie zmienili zdania. Wskazywali jak zwykle na najbogatszą Legię, Lecha z Adamem Nawałką, Lechię lub Jagiellonię.

Czy trenerzy nie znają się na swojej pracy? Mam wrażenie, że kilku się nie zna. Gdzieś kiedyś coś im się udało, a potem jadą na nazwisku, grają rolę wszechwiedzących, na co mało zorientowani właściciele klubów dają się nabierać. Inni trenerzy wierzą, że piłką rządzą pieniądze i kto ma ich więcej, tym jego szanse są większe. Ustalony raz na kilka lat porządek jest nie do ruszenia.

Dochodzą do tego stereotypy w rodzaju „warszawka jest bliżej PZPN i Legii pomagają sędziowie". Wystarczy błąd sędziego Daniela Stefańskiego na korzyść Legii w meczu z Lechią, aby mieć argument potwierdzający teorię spiskową. W futbolu dla kibiców i trenerów nie ma granicy obłędu.

Waldemar Fornalik był daleko od tego rodzaju dywagacji i plotek. On w sondażu „PS" też nie stawiał na swoją drużynę, ale w jego wypadku wynikało to ze skromności. Stawiając na faworytów, dodawał, że „do walki zawsze może się włączyć inna drużyna". Cicho jechał – dalej zajechał. Kiedy faworyci borykali się z rozmaitymi problemami, Piast szedł jak burza. W rundzie dodatkowej wygrał sześć z siedmiu meczów. Pokonał najgroźniejszych rywali – Legię i Lechię – na ich stadionach.

W decydujących meczach Fornalik miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Nikt nie był kontuzjowany, nikt się nie leczył. Trener sam przypomniał, że to efekt pracy i filozofii lekarza, który nie żyje od dziewięciu lat – doktora Jerzego Wielkoszyńskiego, fizjologa i trenera, który przez lata wprowadzał w Polsce nowatorskie metody leczenia kontuzji i przygotowywania do meczów.

Trenerzy, którzy niewiele osiągnęli, uważali go za szarlatana. Antoni Piechniczek, Orest Lenczyk, Waldemar Fornalik czy piłkarze, których postawił na nogi: Jerzy Brzęczek, Marek Citko, Andrzej Niedzielan, Radosław Kałużny, Arkadiusz Głowacki lub Jakub Błaszczykowski mają odmienne zdanie. Ich sukcesy świadczą o skuteczności doktora, a Fornalik stawia na medyków, którym idee i metody zmarłego lekarza są bliskie. Jeśli dodamy do tego fakt, że mentorem Fornalika był Antoni Piechniczek, będzie można mówić, że sukces Piasta jest w jakimś stopniu zwycięstwem polskiej szkoły futbolu, a przynajmniej najzdolniejszych trenerów i lekarzy, wyedukowanych w kraju.

Fornalik jest pierwszym od roku 2013 trenerem Polakiem, który zdobył mistrzostwo, pracując przez cały sezon. W roku 2013 z Legią wygrał Jan Urban. Rok przed nim zwyciężyła stara szkoła Oresta Lenczyka, który ze Śląskiem Wrocław miał za nic ustalone hierarchie. Jak Fornalik teraz. Trenerzy z zagranicy, nawet jeśli wygrywali, nie zapadli w pamięć z powodu szczególnych umiejętności. Może z wyjątkiem Stanisława Czerczesowa, który doprowadził Legię do mistrzostwa na jej stulecie.

W poniedziałek odbyła się w Warszawie Gala Ekstraklasy, podczas której wręczano nagrody Waldemarowi Fornalikowi i najlepszym piłkarzom. Ja przyznałbym jeszcze jedną nagrodę, dziennikarzowi TVN Szymonowi Jadczakowi za cykl reportaży w programie „Superwizjer", na temat kibolstwa i grup przestępczych w kierownictwie Wisły Kraków. To doprowadziło do głębokiej reformy klubu i odsunięcia od niego pospolitych bandytów.

Każdy dziennikarz piszący o piłkarskich chuliganach musi się liczyć z ich reakcją w formie pogróżek lub fizycznych aktów agresji. Odwaga Szymona Jadczaka jest tym cenniejsza, że przypadła na czas kryzysu dziennikarstwa sportowego.

Znani dziennikarze reklamują zakłady bukmacherskie, mniej znani przychodzą na trybuny prasowe w szalikach klubowych, a redaktor naczelny, dyrektor TVP Sport, zamanifestował swój obiektywizm, przychodząc na Łazienkowską w koszulce klubowej Legii.

To też jest polska piłka. Raduje więc zwycięstwo skromnego Piasta z miasta o liczbie ludności niewiele większej od warszawskiego Ursynowa.

Powtórzono to pytanie w lutym. Piast przed rozpoczęciem rundy wiosennej, po 20 meczach zajmował szóste miejsce, ze stratą 11 punktów do prowadzącej Lechii i ośmiu do Legii. Nic dziwnego, że trenerzy nie zmienili zdania. Wskazywali jak zwykle na najbogatszą Legię, Lecha z Adamem Nawałką, Lechię lub Jagiellonię.

Czy trenerzy nie znają się na swojej pracy? Mam wrażenie, że kilku się nie zna. Gdzieś kiedyś coś im się udało, a potem jadą na nazwisku, grają rolę wszechwiedzących, na co mało zorientowani właściciele klubów dają się nabierać. Inni trenerzy wierzą, że piłką rządzą pieniądze i kto ma ich więcej, tym jego szanse są większe. Ustalony raz na kilka lat porządek jest nie do ruszenia.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
PSG rozbiło się o żółty mur. Borussia Dortmund w finale Ligi Mistrzów
Piłka nożna
Dawid Szwarga odejdzie z Rakowa. Czy do Częstochowy wróci Marek Papszun?
Piłka nożna
Manchester United bije niechlubne rekordy. Na Old Trafford może nie być europejskich pucharów
Piłka nożna
Półfinały Ligi Mistrzów. Paryż chce się dobrze bawić
Piłka nożna
Wyścig żółwi w PKO BP Ekstraklasie. Nikt nie chce być mistrzem Polski