Warszawa znów stolicą

Legia mistrzem po siedmiu latach czekania. Z czym do Europy?

Publikacja: 27.05.2013 01:26

Jakub Kosecki już prześcignął swojego ojca, który nigdy nie zdobył tytułu mistrza Polski

Jakub Kosecki już prześcignął swojego ojca, który nigdy nie zdobył tytułu mistrza Polski

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Legia z dubletu cieszy się po raz piąty, ostatnio udało się to wielkiej drużynie prowadzonej przez Pawła Janasa. Obecną drużynę trudno nazwać wielką. Sposób, w jaki przypieczętowała mistrzostwo – mimo remisu z broniącym się przed spadkiem Widzewem, dzięki porażce drugiego w tabeli Lecha z ostatnim Podbeskidziem – najlepiej podsumowuje ten sezon. W Warszawie marzyli o zbudowaniu drużyny, która zdominuje rozgrywki. Między Legią a resztą stawki nie było jednak takiej przepaści, jaką sugeruje tabela. Nowi mistrzowie w niektórych spotkaniach mieli dużo szczęścia. To była ciężka harówka, a nie styl, który porwałby tłumy.

Przy Łazienkowskiej piłkarze mieli cieplarniane warunki. 80 milionów złotych budżetu, od rundy wiosennej – trybuny pełne kibiców, którzy zakończyli wojnę z zarządem. Legia tym razem wytrzymała ciśnienie. Presja faworyta we wcześniejszych sezonach drużynę z Warszawy zwyczajnie paraliżowała. Klub, który w każdym sezonie musi mierzyć w mistrzostwo, zdobył dopiero dziewiąty tytuł, po długich siedmiu latach przerwy.

W zeszłym sezonie drużyna Macieja Skorży miała bardziej wyrazistych liderów. Michał Żewłakow był szefem obrony, a Rafał Wolski i Miroslav Radović napędzali atak, w którym rządził Danijel Ljuboja. Teraz nie da się powiedzieć, kto jest najlepszym zawodnikiem nowego mistrza. W Legii nie ma ludzi niezastąpionych – albo wszyscy błyszczą, albo wszyscy zawodzą.

Jan Urban od rundy wiosennej miał komfort, mógł zmieniać skład w zależności od rywala, po zimowych transferach (Tomasz Jodłowiec, Tomasz Brzyski, Wladimir Dwaliszwili, Bartosz Bereszyński) kontuzje nie wywoływały takiego pożaru jak jeszcze jesienią. W trudnych momentach brakowało jednak piłkarza, do którego koledzy podawaliby w ciemno.

Trzech zawodników zrobiło duży postęp. Daniel Łukasik trafił nawet do reprezentacji Polski, Artur Jędrzejczyk grał w środku i na prawej obronie i był jej najpewniejszym punktem, a do tego dołożył jeszcze trzy gole. Jakub Kosecki, kiedy tylko omijały go kontuzje, dawał drużynie polot w ataku. Szybki był zawsze, ale w tym sezonie do sprintu dołożył jeszcze myślenie, a że ostatnio przedłużył o kilka lat kontrakt, Legia będzie miała z niego pociechę.

Pewnym punktem był też bramkarz Duszan Kuciak, o którego pytały już silniejsze i bogatsze zespoły z zagranicy. Z zimowego zaciągu sprawdzili się Dwaliszwili oraz niespodziewanie przesunięty do obrony Bereszyński – w tym sezonie jednocześnie mistrz i wicemistrz Polski, bo rundę jesienną spędził w Lechu Poznań.

Koniec z Ljubojami

– Od początku dominowaliśmy w lidze. Każde spotkanie było tak samo istotne, ponieważ wszystkim zależało na ograniu Legii. Wiele drużyn potyczki z nami traktowało jako te najważniejsze w rundzie, dlatego zdobycie tytułu przy Łazienkowskiej jest trudnym zadaniem. Kluczowa dla losów mistrzostwa była domowa potyczka z Lechem, wytrzymaliśmy ciśnienie, ograliśmy Lecha i tydzień później zdobyliśmy tytuł – mówił Urban w wywiadzie dla oficjalnej strony klubowej.

Teraz przed nim trudniejsze zadanie: wprowadzenie Legii do Ligi Mistrzów. Sama premia za awans do fazy grupowej LM wynosi siedem milionów euro, pierwszy polski klub, któremu wreszcie uda się dostać do elity, może wejść na inną orbitę i być dla krajowych rywali nieosiągalny przez lata.

Tegoroczne mistrzostwo ma być dla Legii początkiem, latem w zespole dojdzie do rewolucji. Prezes Bogusław Leśnodorski twierdzi wprawdzie, że zadowoli go faza grupowa Ligi Europejskiej, ale do tej pory pokazywał, że lubi grać va banque.

Karierę zakończył Michał Żewłakow, z taką samą myślą nosi się Dickson Choto, nikt oczywiście nie myśli o przedłużaniu kontraktu z Ljuboją, który końcówkę sezonu spędził odesłany karnie do Młodej Ekstraklasy.

Legia uwolni się także od Marko sulera, który zawodził w każdym spotkaniu, w którym wystąpił. Klub tylko na tym, że nie będzie musiał płacić tym piłkarzom pensji, zaoszczędzi ponad trzy miliony złotych. Leśnodorski chciałby przeznaczyć je na zarobki dwóch nowych zawodników ze znanymi nazwiskami.

Nowych Ljubojów w Legii nie będzie. Chociaż Serb miał dobry pierwszy sezon, nowa polityka klubu każe sprowadzać zawodników bardziej perspektywicznych, na których później można będzie jeszcze zarobić. Klub z Warszawy stać na pensje dla najlepszych w wysokości 400 tysięcy euro rocznie, a w Europie jest kryzys i nie brakuje zawodników bez kontraktów, którzy chcieliby się gdzieś odbudować. Oczywiście możliwość gry w Lidze Mistrzów byłaby dodatkowym magnesem.

O nowych nazwiskach na razie nie ma co mówić, ale wzmocnienia potrzebne są w każdej formacji, mimo że kontrakty z klubem przedłużą najprawdopodobniej Marek Saganowski i Inaki Astiz, a już zrobił to Ivica Vrdoljak.

W kwestii transferów kluczowa może być współpraca, jaką Legia nawiązała z brazylijskim Fluminense. Chociaż historia pokazuje, że nie zawsze jest to dobra droga, niewykluczone, że latem na Łazienkowską trafi aż trzech Brazylijczyków.

Legia weszła na szczyt w dobrym momencie, kiedy kryzys finansowy zmusił większość klubów ekstraklasy do myślenia najwyżej na tydzień w przód. Wyjątkiem wśród rywali jest tylko budowany według mądrego planu Lech Poznań, dla którego ten sezon jest bardzo udany, choć przeplatany co jakiś czas takimi kompromitacjami jak ta z Podbeskidziem. Mało kto liczył, że drużyna Mariusza Rumaka aż tak długo będzie utrzymywała szansę na mistrzostwo.

Raj bardzo daleki

Tytuł dla Legii oznacza, że awans do pucharów zapewnił sobie Śląsk Wrocław, jako pokonany przez Legię finalista Pucharu Polski. Ale Śląsk bilet do Europy zdobyty na boisku musi jeszcze potwierdzić w komisji licencyjnej. Pierwsza decyzja była odmowna, z powodu złej sytuacji finansowej. Ciąg dalszy nastąpi.

Droga Legii do fazy grupowej zaczyna się 16 lipca, kiedy mistrz Polski zagra w drugiej rundzie kwalifikacyjnej z egzotycznym rywalem – na przykład z Kazachstanu.

Trzecia runda jest już poważniejsza, wylosować można Molde czy Maccabi Tel Awiw, a jej przebrnięcie daje pewne miejsce w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Decydujący dwumecz w czwartej rundzie kwalifikacyjnej LM do tej pory dla Polaków był nie do przejścia. Legia może zmierzyć się w nim z Celtikiem Glasgow czy robiącym ostatnio furorę w Europie FC Basel.

Krótko mówiąc, do raju niby blisko, a bardzo daleko.

Legia z dubletu cieszy się po raz piąty, ostatnio udało się to wielkiej drużynie prowadzonej przez Pawła Janasa. Obecną drużynę trudno nazwać wielką. Sposób, w jaki przypieczętowała mistrzostwo – mimo remisu z broniącym się przed spadkiem Widzewem, dzięki porażce drugiego w tabeli Lecha z ostatnim Podbeskidziem – najlepiej podsumowuje ten sezon. W Warszawie marzyli o zbudowaniu drużyny, która zdominuje rozgrywki. Między Legią a resztą stawki nie było jednak takiej przepaści, jaką sugeruje tabela. Nowi mistrzowie w niektórych spotkaniach mieli dużo szczęścia. To była ciężka harówka, a nie styl, który porwałby tłumy.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Piłka nożna
Dembele. Geniusz z piłką przy nodze
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona z piekła do nieba i z powrotem, Inter pierwszym finalistą
Piłka nożna
Inter - Barcelona o finał Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski gotowy do gry
Piłka nożna
Najszczęśliwszy człowiek na murawie. Harry Kane doczekał się trofeum
Piłka nożna
Legia z Pucharem Polski. Z kim zagra o Ligę Europy? Lista potencjalnych rywali
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku