Polonia: anatomia upadku

Wczoraj meczem z Piastem Gliwice żegnano przy Konwiktorskiej ekstraklasę. Na bardzo długo.

Aktualizacja: 31.05.2013 01:36 Publikacja: 31.05.2013 01:36

Jak długo zajmie powrót do Ekstraklasy najstarszemu klubowi stolicy nie wie nikt.

Jak długo zajmie powrót do Ekstraklasy najstarszemu klubowi stolicy nie wie nikt.

Foto: Fotorzepa, bartosz jankowski Bartosz Jankowski, Bartosz Jankowski

Gdyby powodem była słaba gra, żal kibiców byłby mniejszy. Ale Polonia zajmie po sezonie miejsce w górnej części tabeli, a przez pewien czas miała nawet szansę na występ w Lidze Europejskiej. Dziś czeka ją spadek do trzeciej lub czwartej ligi. Klub nie otrzymał od PZPN licencji na grę w ekstraklasie, nic nie dało odwoływanie się od tej decyzji. Dziś największą, a raczej jedyną już wartością Polonii jest jej stuletnia tradycja. Wartości materialnych klub nie ma.

Bezpośrednią przyczyną upadku jest polityka obecnego właściciela Polonii, śląskiego biznesmena Ireneusza Króla. Latem ubiegłego roku klub odsprzedał mu Józef Wojciechowski, potentat w branży deweloperskiej, właściciel J.W. Construction. Król liczył naiwnie, że na licencji Polonii wprowadzi do ekstraklasy GKS Katowice. Wybili mu to z głowy kibice, organizując pod domem pikiety, z odpalaniem petard włącznie.

Pieniądze zostały jednak wydane, Król postanowił więc, że zostanie z Polonią w Warszawie. Początkowo imponowało mu pokazywanie się na trybunie stadionu w stolicy, gdzie na mecz przychodzą znane osobistości. Ale to trwało krótko. Kiedy dotarło do niego, że działalność Polonii kosztuje, a on na to nie ma pieniędzy lub ociąga się z płatnościami z innych powodów, przestał się pokazywać w klubie. Od jesieni nikt go tam nie widział. A długi rosły.

Koniec był łatwy do przewidzenia. Najpierw piłkarze zaczęli publicznie mówić, że właściciel im nie płaci, a w zimie kilku z nich opuściło z tego powodu zgrupowanie w Turcji (Wladimer Dwaliszwili, Łukasz Teodorczyk, Tomasz Brzyski, Adam Kokoszka, Edgar Cani) i przeniosło się do innych klubów. Trener Piotr Stokowiec opisał to bardzo obrazowo: – Mieszkamy tutaj w hotelu o nazwie Titanic. Też gra orkiestra, a my mamy poczucie, że idziemy na dno.

Król, do pewnego czasu chętnie opowiadający dziennikarzom o swoich sukcesach w biznesie (mało kto poza nim o nich słyszał), z czasem przestał odbierać telefony. A jeśli już coś mówił, czyny, które za tym szły, przeczyły słowom.

Stefan Szczepłek: Polonia stała się ofiarą kapitalizmu

Nieprzyznanie Polonii licencji na grę w ekstraklasie w następnym sezonie to konsekwencja metod zarządzania klubem przez właściciela. W uzasadnieniu napisano, że Polonia „posiada przeterminowane zobowiązania wobec ZUS, Urzędu Skarbowego, zawodników itd. Ponadto Polonia nie przedstawiła wiarygodnego dokumentu, pod nazwą »Przyszła informacja finansowa«.

Grupa biznesmenów, ludzi kultury i polityków założyła już w kwietniu  Stowarzyszenie Polonii Warszawa, stawiając sobie za cel ratowanie klubu. Król obiecał im oddanie go za symboliczną złotówkę, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie. Poinformował o tym, wysyłając esemes. Sytuacja jest patowa, bo bez zgody właściciela nie można podejmować żadnych działań ratujących klub. A on czeka, bo liczy jeszcze na premię od PZPN za miejsce w tabeli (ok. 1 mln zł) i ostatnią ratę od Canal+.

Ireneusz Król zapracował już na miano grabarza Polonii. Ale problem klubu jest bardziej złożony. Na początku lat 50. zniszczyli go komuniści, aby nie mógł zagrozić wojskowej Legii i milicyjnej Gwardii. Czekał na powrót do ekstraklasy 42 lata. Teraz Polonia stała się ofiarą kapitalizmu.

Ten klub nigdy po wojnie nie miał poważnego właściciela. Były nim PKP, ale więcej pieniędzy przeznaczały na Lecha Poznań. W nowej Polsce klubem rządzili rozmaici biznesmeni albo o komunistycznych korzeniach, albo tacy, którzy nie bardzo wiedzieli, na czym polega specyfika klubu sportowego.

Józef Wojciechowski miał być zbawcą Polonii, ale też przyłożył rękę do jej upadku. W ciągu pięciu lat wydał na klub ok. 100 mln zł, potem sprzedał go Królowi za 5 mln. Rozpuścił rynek, szastając pieniędzmi, zostawił po sobie przepłacaną drużynę. Ale niczego przed nabywcą nie ukrywał. Król wiedział, ile będzie musiał piłkarzom płacić. Nie sposób zrozumieć, dlaczego uznał, że go na to stać.

Kibice Polonii mają prawo uważać, że klub jest krzywdzony. Władze Warszawy zbudowały stadion Legii za blisko pół miliarda złotych, a nie pomogły Polonii. Tyle że Legia przyszła do ratusza z konkretnym planem, a Polonia nie. Mecz na Łazienkowskiej ogląda teraz średnio ponad 15 tys. kibiców, a na Konwiktorskiej 3–4 tys.

Polonia, uchodząca za klub środowisk prawicowych, mówi więc ustami swojego prezesa honorowego Jerzego Piekarzewskiego: gdyby żył prezydent Lech Kaczyński, toby do tego nie dopuścił.

Niestety, prezes Piekarzewski jest w błędzie. Za kadencji Lecha Kaczyńskiego Polonii nie wiodło się lepiej.

Po 102 latach trzeba zaczynać od nowa, uważając, z kim się ma do czynienia. W Warszawie mówi się, że był to sezon dwóch koron (mistrzostwo i puchar dla Legii) oraz jednego króla. Ale to nie jest śmieszne.

Piłka nożna
Dembele. Geniusz z piłką przy nodze
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona z piekła do nieba i z powrotem, Inter pierwszym finalistą
Piłka nożna
Inter - Barcelona o finał Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski gotowy do gry
Piłka nożna
Najszczęśliwszy człowiek na murawie. Harry Kane doczekał się trofeum
Piłka nożna
Legia z Pucharem Polski. Z kim zagra o Ligę Europy? Lista potencjalnych rywali
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku