Gol w spotkaniu ze Słowenią, hat trick w meczach z Austrią i Łotwą – tak prezentuje się bilans nie najmłodszego już, 32-letniego napastnika Guangzhou R&F. Przez trzy ostatnie miesiące Zahavi strzelił dla reprezentacji prawie tyle samo goli, co w poprzednich dziewięciu latach.
Instynktu snajperskiego odmówić mu nie można. Zanim w 2016 r. wyjechał za chlebem do Chin, trzy lata z rzędu sięgał w Maccabi Tel Awiw po koronę króla strzelców, ustanawiając rekord ligi izraelskiej (35 bramek w sezonie). Za Wielkim Murem wciąż imponuje skutecznością.
– Mam nadzieję, że w Warszawie znów uzyska hat tricka – żartuje Andreas Herzog. 51-letni Austriak jest trenerem Izraela od sierpnia ubiegłego roku. Jego nominacja wzbudziła duże kontrowersje. To on zdobył bramkę, która przekreśliła szanse Izraelczyków na wyjazd na mundial w Korei i Japonii. W doliczonym czasie spotkania w Ramat Gan doprowadził do wyrównania, sprawiając, że to Austriacy zagrali w barażach. Przed meczem powiedział, że liczy na doping Palestyńczyków.
– To nasz wróg, ludzie go tutaj nienawidzą. Ktokolwiek go wybrał, potrzebuje pilnej konsultacji psychiatrycznej. To ogromna hańba – nie krył zdenerwowania były gwiazdor reprezentacji Eyal Berkovic.
Dwa pierwsze mecze zdawały się potwierdzać, że zatrudnienie Austriaka nie było najszczęśliwszą decyzją. Pod wodzą Herzoga Izrael przegrał z Albanią (w Lidze Narodów) i Irlandią Północną (towarzysko), nie strzelając ani jednego gola. Ale w kolejnych siedmiu spotkaniach doznał już tylko jednej porażki (ze Szkocją w Lidze Narodów), zdobywając średnio trzy gole na mecz.