Pierwszą bramkę dla reprezentacji Polski strzelił Józef Klotz, krakowski Żyd. W poniedziałek tuż przed meczem z Izraelem został on upamiętniony. To pański pomysł?
Brat Klotza przeżył wojnę. Kilka miesięcy temu zwrócił się do mnie jego syn, czyli bratanek Józefa, który mieszka w Izraelu. Chciał porozmawiać o tym, jak upamiętnić wujka. Nikt nie wie, co stało się z żoną Józefa – Polką, katoliczką – i ich córką. Wtedy pomyślałem, że warto go upamiętnić właśnie przed tym meczem: jego bratanek odebrał koszulkę z podpisami piłkarzy i otworzyliśmy poświęconą Klotzowi wystawę.
Wielu warszawiaków zapewne nie pamięta już, że w miejscu Stadionu Narodowego przed wojną znajdował się stadion żydowskiego klubu Makabi Warszawa. To w nim grał Klotz.
Im głębiej wchodziłem w historię Józefa, tym więcej dowiadywałem się o relacjach polsko-żydowskich przed wojną. Graliśmy razem nie tylko w drużynie piłkarskiej, ale też w mniej znanych dyscyplinach, np. w żydowskich drużynach waterpolo. Sport naprawdę nas łączy, bez polityki i bez sporów, w bardzo pozytywny sposób. Można się spierać tylko o to, kto jest lepszym zawodnikiem. Jednym z honorowych prezesów fundacji jest Avram Grant, były trener londyńskiej Chelsea, syn Żyda z Mławy, który przeżył Holokaust.
Przyjrzał się pan historii innych zawodników pochodzenia żydowskiego w tamtym okresie?