Inwestować zarobione podczas lat gry w Manchesterze United, Realu Madryt i w reklamach pieniądze chce w Miami. Od kilku lat królestwie koszykówki, w którym soccer się nie przyjął. Drużyny MLS nie ma tam od 2001 roku, od kiedy rozwiązano Miami Fusion razem z innym klubem z Florydy – Tampa Bay Mutiny.

MLS zmniejszono wtedy z 12 do 10 zespołów, teraz jest ich 19, a do 2020 roku liga ma zostać powiększona do 24 drużyn. W 2015 roku dołączy do niej New York City FC – klub, którego większościowym udziałowcem są arabscy właściciele Manchesteru City. Kto wyłoży pieniądze na projekt Beckhama?

Anglik w kontrakcie z Los Angeles Galaxy miał zapisaną klauzulę, która gwarantowała mu 25-proc. rabat na kupno nowego klubu. To potwierdza, że o piłkarskim biznesie myślał od dawna. Pomóc mu mają: urodzony w Boliwii miliarder Marcelo Claure, który próbował już zainwestować w MLS cztery lata temu, Steve Ross, właściciel klubu NFL Miami Dolphins, oraz biznesowy partner Beckhama Simon Fuller. Rozmowy są już mocno zaawansowane, wszystko powinno zostać dopięte przed świętami Bożego Narodzenia.

A kto mógłby zostać trenerem drużyny z Miami? Beckham przyznał, że kiedyś pierwszą osobą, jaka przyszłaby mu na myśl, byłby Alex Ferguson, ale od razu zaznaczył w żartach, że po tym, co szkocki menedżer napisał o nim w najnowszej autobiografii, bijącej rekordy sprzedaży na Wyspach, zmienił zdanie. Sir Alex ma Davidowi za złe, że wolał życie celebryty. Uważa, że stracił szanse na zostanie wielkim piłkarzem, kiedy ożenił się z Victorią. Może więc Beckham zatrudni któregoś z byłych kolegów z Manchesteru, np. Ryana Giggsa czy Paula Scholesa.