Puchar Narodów Afryki: Piramidy, upał i fajerwerki

W Egipcie ruszyły mistrzostwa Afryki. Gospodarze jednym z faworytów. Brazylia w ćwierćfinale Copa America.

Publikacja: 23.06.2019 19:25

Ceremonia otwarcia Pucharu Narodów Afryki miała niespotykany wcześniej rozmach

Ceremonia otwarcia Pucharu Narodów Afryki miała niespotykany wcześniej rozmach

Foto: AFP

Brazylijczycy sprawę awansu z grupy załatwili jeszcze przed przerwą. Prowadzili z Peru 3:0, w drugiej połowie dorzucili kolejne dwa gole i do ćwierćfinału przeszli z pierwszego miejsca (z drugiego wyszła Wenezuela, która pokonała 3:1 Boliwię).

Trudno w to uwierzyć, ale Brazylijczycy już osiągnęli lepszy wynik niż trzy lata temu podczas specjalnego, bo rozegranego w setną rocznicę pierwszych mistrzostw, turnieju w USA. Wówczas Canarinhos nie wyszli nawet z grupy, choć po remisie z Ekwadorem (0:0) i wysokim zwycięstwie nad Haiti (7:1) wydawało się, że nic nie przeszkodzi im w awansie. Ich ostatnim rywalem nie był żaden z potentatów – Argentyna, Urugwaj, Kolumbia czy broniące tytułu Chile – tylko właśnie Peru.

Kwadrans przed końcem Raul Ruidiaz skierował piłkę do bramki Brazylii ręką, sędzia przewinienia nie odgwizdał, Canarinhos przegrali 0:1 i mogli pakować walizki. W sobotę dostali szansę na rewanż. I jej nie zmarnowali.

Egipski Trezeguet

Ich kolejnym przeciwnikiem – w czwartek w Porto Alegre – będzie trzeci zespół z grupy B lub C. Ktokolwiek by nim był, cały naród będzie oczekiwał wygranej. Na triumf w Copa America Brazylia czeka od 12 lat. Głód sukcesu jest ogromny, tym bardziej że ilekroć Kraj Kawy organizował turniej, reprezentacja zawsze sięgała po trofeum.

Równie wysokim oczekiwaniom muszą sprostać Egipcjanie. Puchar Narodów Afryki goszczą pierwszy raz od 2006 roku. To wtedy rozpoczęła się ich rekordowa seria trzech zwycięstw z rzędu.

Po kilku kolejnych latach posuchy związanych z zawirowaniami społeczno-politycznymi w kraju (rewolucja, tragedia na stadionie w Port Saidzie, zawieszenie rozgrywek ligowych) w 2017 roku dotarli do finału, w którym ulegli Kamerunowi. Czy podtrzymają tradycję i po raz piąty przed własną publicznością staną na podium?

Zaczęli od skromnej wygranej z Zimbabwe (1:0). W środę zmierzą się z Demokratyczną Republiką Konga, a w niedzielę z Ugandą. Egipcjanie wierzą, że drużyna z czasem nabierze rozpędu, a następne mecze w jej wykonaniu będą bardziej widowiskowe – niczym ceremonia otwarcia mistrzostw. Gigantyczne piramidy, setki tancerzy, efekty specjalne, imponujący pokaz fajerwerków – całość zapierała dech w piersiach i przypominała bardziej inaugurację igrzysk niż piłkarskiego turnieju.

Jedynego gola w Kairze strzelił nie Mohamed Salah, na którego liczy cały naród, ale Mahmoud Ahmed Ibrahim Hassan, zwany po prostu Trezeguet – na cześć byłego francuskiego napastnika o tym nazwisku. Egipski Trezeguet w październiku skończy 25 lat, jest pomocnikiem i od ponad roku gra w tureckiej Kasimpasie.

Kłótnie o pieniądze

Mistrzostwa Afryki po raz pierwszy rozgrywane są latem. Mało brakowało, by doszło do pierwszego dramatu na boisku. 21-letni Nigeryjczyk Samuel Kalu zasłabł na treningu, podejrzewano atak serca, ale po badaniach w szpitalu okazało się, że przyczyną było silne odwodnienie.

Temperatura w Egipcie sięga w ciągu dnia 40 stopni. Stowarzyszenie piłkarzy zaapelowało do sędziów, by w trakcie meczów pozwalali na co najmniej cztery przerwy na uzupełnienie płynów.

Broniący tytułu piłkarze Kamerunu zagrozili, że do Egiptu nie polecą. Nie z powodu upałów, a niezadowalających ich premii. Żądają dwukrotnie większych pieniędzy. W negocjacje włączyć się miał nawet były gwiazdor kadry Samuel Eto'o. Bez efektów. Ostatecznie na pokład samolotu weszli, a trener Clarence Seedorf zapewnia, że mimo konfliktu z federacją jego zawodnicy do wtorkowego meczu z Gwineą-Bissau podejdą poważnie.

Brazylijczycy sprawę awansu z grupy załatwili jeszcze przed przerwą. Prowadzili z Peru 3:0, w drugiej połowie dorzucili kolejne dwa gole i do ćwierćfinału przeszli z pierwszego miejsca (z drugiego wyszła Wenezuela, która pokonała 3:1 Boliwię).

Trudno w to uwierzyć, ale Brazylijczycy już osiągnęli lepszy wynik niż trzy lata temu podczas specjalnego, bo rozegranego w setną rocznicę pierwszych mistrzostw, turnieju w USA. Wówczas Canarinhos nie wyszli nawet z grupy, choć po remisie z Ekwadorem (0:0) i wysokim zwycięstwie nad Haiti (7:1) wydawało się, że nic nie przeszkodzi im w awansie. Ich ostatnim rywalem nie był żaden z potentatów – Argentyna, Urugwaj, Kolumbia czy broniące tytułu Chile – tylko właśnie Peru.

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Piłka nożna
Liga Narodów. Polacy przed meczem z Portugalią: Najważniejsze jest zwycięstwo
Piłka nożna
Polska - Portugalia. Bartosz Kapustka: Powalczymy o zwycięstwo
Piłka nożna
Co wiemy po roku Michała Probierza w roli selekcjonera? „To nie jest pokolenie jak za Adama Nawałki”
Piłka nożna
Johan Neeskens. Odleciał kolejny wielki Holender
Piłka nożna
Juergen Klopp ma nową pracę. Co będzie robił były trener Liverpoolu?