- To co się dzieje w sprawie tego meczu jest niedopuszczalne. On ma się odbyć za trzy dni, a my ciągle nie mamy podpisanej żadnej umowy. O wszystkim dowiadujemy się z mediów. Tak było chociażby z terminami. Najpierw miał być 9 lipca, potem 10, a teraz znowu 9 - powiedział Osuch w rozmowie ze "Sport.pl".

PZPN tłumaczy, że nie ma obowiązku podpisywania żadnej umowy z Zawiszą. - Nie ma potrzeby podpisywania żadnej umowy z Zawiszą, ponieważ obowiązuje regulamin rozgrywek, przyjęty przez PZPN, który traktuje również o Superpucharze Polski. PZPN zawarł umowę z Legią, ale tylko dlatego, że to ona jest oficjalnym organizatorem rozgrywek - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski.

W zeszłym roku mecz o Superpuchar nie odbył się z powodu reform przeprowadzonych w rozgrywkach Ekstraklasy. Wcześniejsze edycje też odbywały się z problemami. Tegoroczny finał miał być wielkim piłkarskim świętem, zapowiadanym przez PZPN jako "wielki powrót Superpucharu". Na dwa dni przed meczem właściciel Zawiszy nie ukrywa, że bierze pod uwagę bojkot spotkania. Osuch uważa, że Legia nie podchodzi do tego spotkania poważnie, gdyż w spotkaniu planuje wystawić rezerwowych zawodników. Dzień wcześniej piłkarze Legii zagrają sparing z Hapoelem Beer-Szewa, w którym wystąpi podstawowy skład.

- Zadzwoniłem do prezesa Leśnodorskiego i powiedziałem mu, że albo gramy na poważnie, albo to nie ma sensu. Mieliśmy zagrać w najsilniejszych składach, a teraz dowiaduje się, że w Legii ma być pięciu juniorów. Zastanawiam się, czy nie lepiej zagrać w środę sparing z zespołem, który do meczu z nami podejdzie poważnie - powiedział Osuch.

- Zastanawiam się, czy nie lepiej zagrać w środę sparing z zespołem, który do meczu z nami podejdzie poważnie - grozi właściciel Zawiszy.