Tak się zdobywa zaufanie. Komentarz Stefana Szczepłka

Po takim meczu można polskich piłkarzy tylko chwalić. Może to jest nawet cenniejsze zwycięstwo niż nad Niemcami.

Aktualizacja: 14.11.2014 20:55 Publikacja: 14.11.2014 20:35

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Nie chodzi bowiem tylko o punkty, ale o to w jakiej sytuacji do niego doszło. Po wygranej z Niemcami Polacy myśleli, że pokonają Szkotów bez większego wysiłku i bardzo się zawiedli. Dopiero pod koniec meczu musieli odrabiać straty i ledwo zdobyli jeden punkt.

Do Tbilisi jechali jako faworyci, byli więc w sytuacji podobnej do tej, z meczu przeciw Szkocji. Tyle, że tym razem od początku grali bardzo dobrze, czujnie, dali się słabszym pod względem umiejętności przeciwnikom wyszumieć i po przerwie już panowali nad sytuacją.

Pod względem taktyki, rytmu gry to był mecz niemal wzorcowy. Fakt, że trenerowi Gruzji Temurowi Kecbai PZPN powinien przyznać złotą odznakę honorową. Kecbaja w przeddzień meczu poinformował, że bez względu na wynik podaje się do dymisji, co na pewno nie wpłynęło na jego graczy mobilizująco. A przy wyniku 0:1, kiedy jeszcze Gruzini mieli teoretyczne szanse choćby na remis, zdjął z boiska dwóch najlepszych zawodników: Dżano Ananidze i Lewana Mczelidze. Więc dla Gruzji może lepiej, że zrezygnował z pracy.

To nie jest nasz problem. Pokonaliśmy drużynę, od której słabsza w naszej grupie jest tylko Gibraltar, więc musieliśmy to zrobić. Ale czasami taki „mus" paraliżuje nogi. Teraz było inaczej. Piłkarzemówili, że jadą po zwycięstwo i tym razem dotrzymali słowa. Kolejne zwycięstwo powinno w jeszcze większym stopniu dodać wiary, w myśl banalnej, ale prawdziwej zasady, że zwycięstwa budują. Może wreszcie przestaniemy mówić, że z naszą kadrą nigdy nic nie wiadomo. Może nasze zaufanie do niej nie będzie już ograniczone.

Mecz da też na pewno sporo do myślenia Adamowi Nawałce. Skład, jaki wybrał już wydaje się prawie najlepszym z możliwych. Sebastian Mila od pierwszych minut to większy spokój w środku pola a jego gol to potwierdzenie niezwykłych umiejętności, których nie potrafili dostrzec poprzedni selekcjonerzy a Nawałka przez rok także. Miejmy odwagę powiedzieć, że Grzegorz Krychowiak, który świetnie spisuje się w Hiszpanii, w reprezentacji gra poniżej możliwości już w trzecim meczu z kolei. Obecność na boisku Krzysztofa Mączyńskiego to efekt pomroczności trenera. To jest bardzo dobry zawodnik. Ale nie w reprezentacji.

Fakt, że tylko jedną z czterech bramek strzelił napastnik Arkadiusz Milik, po znakomitej akcji Roberta Lewandowskiego jest jakimś problemem. Tym bardziej, że obydwaj grali dobrze. Ale nie wszystko jeszcze działa tak, jak powinno. Patrząc na to inaczej można się cieszyć, że kiedy nie wiedzie się napastnikom, gole zdobywają pomocnicy i obrońca. Kiedy wszyscy lepiej będą się rozumieć, wróci Jakub Błaszczykowski (Kamil Grosicki bardzo się starał, ale jak zwykle niewiele z tego wynikało), powinno być jeszcze lepiej. Cieszmy się ze zwycięstwa 4:0, zapominając na chwilę, że zostało odniesione nad drużyną, która nie oddała na bramkę Wojciecha Szczęsnego ani jednego celnego strzału. Żeby pokonać słabszego też trzeba się napracować.

Piłka nożna
Barcelona liderem w Hiszpanii. Robert Lewandowski ma już więcej goli niż w całym ubiegłym sezonie
Piłka nożna
"Faraon Manchesteru”. Czy Omar Marmoush uratuje City?
Piłka nożna
Bundesliga. Hit w Leverkusen na remis, Bayern krok bliżej odzyskania tytułu
Piłka nożna
W Korei Północnej reżim zakazuje transmisji meczów trzech klubów Premier League
Piłka nożna
Liga Konferencji. Solidna zaliczka Jagiellonii Białystok