Nie chodzi bowiem tylko o punkty, ale o to w jakiej sytuacji do niego doszło. Po wygranej z Niemcami Polacy myśleli, że pokonają Szkotów bez większego wysiłku i bardzo się zawiedli. Dopiero pod koniec meczu musieli odrabiać straty i ledwo zdobyli jeden punkt.
Do Tbilisi jechali jako faworyci, byli więc w sytuacji podobnej do tej, z meczu przeciw Szkocji. Tyle, że tym razem od początku grali bardzo dobrze, czujnie, dali się słabszym pod względem umiejętności przeciwnikom wyszumieć i po przerwie już panowali nad sytuacją.
Pod względem taktyki, rytmu gry to był mecz niemal wzorcowy. Fakt, że trenerowi Gruzji Temurowi Kecbai PZPN powinien przyznać złotą odznakę honorową. Kecbaja w przeddzień meczu poinformował, że bez względu na wynik podaje się do dymisji, co na pewno nie wpłynęło na jego graczy mobilizująco. A przy wyniku 0:1, kiedy jeszcze Gruzini mieli teoretyczne szanse choćby na remis, zdjął z boiska dwóch najlepszych zawodników: Dżano Ananidze i Lewana Mczelidze. Więc dla Gruzji może lepiej, że zrezygnował z pracy.
To nie jest nasz problem. Pokonaliśmy drużynę, od której słabsza w naszej grupie jest tylko Gibraltar, więc musieliśmy to zrobić. Ale czasami taki „mus" paraliżuje nogi. Teraz było inaczej. Piłkarzemówili, że jadą po zwycięstwo i tym razem dotrzymali słowa. Kolejne zwycięstwo powinno w jeszcze większym stopniu dodać wiary, w myśl banalnej, ale prawdziwej zasady, że zwycięstwa budują. Może wreszcie przestaniemy mówić, że z naszą kadrą nigdy nic nie wiadomo. Może nasze zaufanie do niej nie będzie już ograniczone.
Mecz da też na pewno sporo do myślenia Adamowi Nawałce. Skład, jaki wybrał już wydaje się prawie najlepszym z możliwych. Sebastian Mila od pierwszych minut to większy spokój w środku pola a jego gol to potwierdzenie niezwykłych umiejętności, których nie potrafili dostrzec poprzedni selekcjonerzy a Nawałka przez rok także. Miejmy odwagę powiedzieć, że Grzegorz Krychowiak, który świetnie spisuje się w Hiszpanii, w reprezentacji gra poniżej możliwości już w trzecim meczu z kolei. Obecność na boisku Krzysztofa Mączyńskiego to efekt pomroczności trenera. To jest bardzo dobry zawodnik. Ale nie w reprezentacji.