To będzie ostatni akt przedstawienia pod tytułem „Reprezentacja Polski w 2014 roku". Spektakl, wbrew oczekiwaniom publiczności, okazał się świetnie zagraną sztuką, a reżyseria Adama Nawałki – chociaż początkowo wydawała się chaotyczna i bez pomysłu – okazała się niemal doskonała.
Wypadałoby, żeby reprezentacja we Wrocławiu godnie pożegnała się z kibicami i podtrzymała świetny tegoroczny bilans (tylko jedna porażka, i to w meczu towarzyskim ze Szkocją 0:1). Chociaż przeciwnik będzie silny, Nawałka da szansę kilku drugoplanowym aktorom.
Gwarek za Gwarka
Z pewnością na prawej stronie obrony zobaczymy Pawła Olkowskiego z 1.FC Koeln. Łukasz Piszczek, który od dłuższego czasu ma problemy ze zdrowiem, opuścił zgrupowanie już w poniedziałek i we Wrocławiu kibice zawodnika Borussii Dortmund nie obejrzą. Olkowski jest naturalnym następcą Piszczka, o czym się mówi od dawna. On także ma za sobą epizody w znacznie bardziej ofensywnej roli niż boczny obrońca. Zanim wyjechał do Niemiec, Nawałka często ustawiał go w Górniku Zabrze jako bocznego pomocnika albo nawet skrzydłowego.
Olkowski to wychowanek Gwarka Zabrze (tak jak Piszczek). Przeszedł do Kolonii latem tego roku, wielu ekspertów twierdziło, że 24-letni obrońca niespecjalnie szczęśliwie wybrał klub. Hegemonem na prawej obronie w Koeln jest bowiem 30-letni Miso Brecko, który nie tylko był jednym z architektów awansu zespołu do Bundesligi, ale także pełni funkcję kapitana.
Ale Olkowski sprawił, że trener Peter Stoeger posadził bardziej doświadczonego Słoweńca na ławce, a zdarzało się także, że najdował miejsce w jedenastce dla nich obu, ustawiając Olkowskiego w roli bardziej ofensywnej. Tak było chociażby w ostatnim meczu z Hoffenheim.