W czasach gdy futbol definitywnie odszedł od pozorów romantyczności, gdy nawet ostatni Mohikanie przestali udawać, że jest czymś więcej niż biznesem, naiwnych wciąż karmiono piękną historią: oto Barcelona, „więcej niż klub", dostrzegłszy niespotykany talent w 13-letnim chorym chłopcu, sfinansowała jego przeprowadzkę do Europy, zapewniła ojcu pracę i przede wszystkim zapłaciła za terapię hormonalną małego Leo. Dzięki drogim zastrzykom, na które rodziców chłopca z argentyńskiego Rosario nie byłoby stać, nie tylko pozwoliła dziecku spełnić marzenie i zostać piłkarzem, ale prawdopodobnie uratowała mu życie.
Bajka ma swój ciąg dalszy. Chłopiec wyrósł na najwspanialszego zawodnika wszech czasów, a klub wokół niego zbudował mityczną wręcz drużynę, która była pożywką dla romantyków. Piękno gry zostało nagrodzone trofeami, a chłopiec stał się ikoną.
Dziś wygląda na to, że bajka zamienia się w horror. Hiszpańskie media piszą, że w Barcelonie trwa trzęsienie ziemi połączone z huraganem i plagami egipskimi. Wszystko się zmienia z godziny na godzinę i raz to Leo Messi, który wielokrotnie deklarował, że nie zamierza nigdy odchodzić do innego klubu, już jest bliski przejścia do Chelsea, a za chwilę najnowsze doniesienia mówią o zwolnieniu trenera Luisa Enrique.
Kilka faktów, półfaktów, jeszcze więcej pogłosek i plotek: Messi nie znalazł się w składzie na niedzielny przegrany mecz z Realem Sociedad. Argentyńczyk pokłócił się z Luisem Enrique podczas piątkowego treningu. Poszło o głupstwo (trener nie podyktował rzutu wolnego za faul na Messim podczas wewnętrznej gierki), ale wybuch chłopca z bajki był efektem gromadzonych od miesięcy frustracji. Messi i nowy szkoleniowiec Barcelony nie nadają na tych samych falach.
Tuż po meczu doszło między nimi do kolejnej kłótni, a Argentyńczyk – jako jedyny, obok rezerwowego Rafinhy – nie pojawił się w poniedziałek na corocznym otwartym dla kibiców treningu. Oficjalnym powodem była grypa żołądkowa, w co jednak Luis Enrique nie uwierzył. W czasie gdy wszyscy zawodnicy Barcelony popisywali się przed kibicami z całego świata, a następnie składali autografy i pozowali do wspólnych zdjęć, Messi na portalu społecznościowym Instagram zaczął obserwować kilku piłkarzy Chelsea, co spowodowało natychmiastową histerię hiszpańskich mediów.