Rzeczpospolita: Dlaczego chce pan wystartować w wyborach na prezydenta FIFA w 2015 roku?
Harold Mayne-Nicholls: Ponieważ FIFA potrzebuje zmian. Na boisku wszystko wygląda dobrze, poziom meczów się podnosi, ale trzeba jeszcze zmienić wizerunek FIFA.
Jak postrzega pan Seppa Blattera, który chce się ubiegać o kolejną kadencję?
Jak to ujął Michel Platini, Blatter myśli: „FIFA to ja", co stwarza mnóstwo problemów. Zawsze podkreślam, że FIFA nie jest właścicielem piłki nożnej, tylko zarządza dyscypliną, która należy do świata. I powinna działać według tej zasady, a nie dla realizacji własnych celów. Jeśli ktoś jest związany z FIFA od 40 lat i powtarza, że jeszcze nie zrobił wszystkiego, raczej trudno mu wierzyć. Kiedy Blatter mówił to samo w 2010 roku, zgodziłem się z jego argumentem, pod warunkiem że rozpocznie ostatnią kadencję. Po kolejnych czterech latach nie mam wątpliwości, że nadszedł czas na zmiany.
Rezygnacja Michela Platiniego z ubiegania się o fotel prezydenta FIFA została odebrana jako sygnał, że nie wierzy w pokonanie Blattera. A jak pan to ocenia?