Kamil Grosicki: Koniec balu

O hierarchii w kadrze Adama Nawałki, powrocie po kontuzji i refleksjach przy okazji 27. urodzin.

Aktualizacja: 10.06.2015 22:50 Publikacja: 10.06.2015 20:59

Kamil Grosicki jest piłkarzem francuskiego klubu Rennes. Poprzednio grał w tureckim Sivassporze. W r

Kamil Grosicki jest piłkarzem francuskiego klubu Rennes. Poprzednio grał w tureckim Sivassporze. W reprezentacji Polski od roku 2008 rozegrał 27 spotkań, strzelił dwie bramki.

Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Rzeczpospolita: Czuje pan, że w hierarchii selekcjonera zajmuje wyższą pozycję niż Jakub Błaszczykowski?

Kamil Grosicki: Wszyscy wiedzą, że póki Kuba nie doznał kontuzji, która na rok wyeliminowała go z gry, był pierwszoplanową postacią w zespole. Z drugiej jednak strony podczas jego nieobecności dostałem szansę w reprezentacji, grałem w czterech jesiennych meczach, we wszystkich w pierwszym składzie, zdobywaliśmy w nich punkty i chyba tę szansę wykorzystałem.

Podobno w meczu z Gruzją zagra pan w sobotę w podstawowej jedenastce?

Lubię czuć zaufanie trenera. I ze strony Adama Nawałki je czuję. Wiem, że nie gram do pierwszego błędu, że nie zostanę skreślony zbyt łatwo. Kuba jest bardzo dobrym piłkarzem, ale ja swojego miejsca, na które ciężko pracowałem, nie chcę łatwo oddać. Też wracam po ciężkiej kontuzji i wiem najlepiej, ile mnie kosztowało, by znów grać w Rennes i dostać powołanie do kadry.

Czuje pan, że jest lepszy od Błaszczykowskiego?

Kuba jest doświadczonym piłkarzem, patrzę czasem na niego na treningach i podziwiam jego klasę i spokój. Ja czasem nie potrafię się zatrzymać, rozejrzeć. Nauczono mnie, że moja gra to atak, atak, atak...

Czy nie wynika to bardziej z pana osobowości?

Możliwe. Całe życie idę do przodu i nie oglądam się na to, co było. Czasem to jest dobre, ale czasem... no nie pomaga, tak to nazwijmy.

Sam pan powiedział, że wykorzystał szansę i nie jest już powoływany w charakterze...

...gościa od robienia atmosfery? Był już taki selekcjoner, który widział we mnie tylko faceta od żartów. Z trenerem Nawałką mam zupełnie inną relację. Czuję jego zaufanie, często do mnie dzwoni do Francji. To dla mnie bardzo budujące. Nigdy w reprezentacji nie czułem się aż tak ważną postacią. Byłem powoływany, ale nie dostawałem tylu okazji do gry.

To pana czas?

Tak czuję. Ale wiem też, że jeszcze nie w pełni go wykorzystałem.

Powrót po złamaniu ręki miał pan imponujący. Trzy pierwsze mecze w Rennes i trzy asysty.

A mogło być jeszcze lepiej... Zawsze zdobywałem dużo bramek. Za czasów juniorskich zostawałem królem strzelców każdego turnieju, w którym brałem udział, ale zatraciłem tę zdolność. Nie mam szczęścia: słupki, poprzeczki, jakimś cudem bramkarze odbijają. Gdzieś się zaciąłem i nie mogę się przełamać.

To była pierwsza tak poważna kontuzja i trudna rehabilitacja?

Nie spodziewałem się, że będzie aż tak ciężko. Najgorzej było w lutym. Nie wychodziło mi nic. Psułem najprostsze podania, bałem się przyjąć piłkę... Pamiętam doskonale, kiedy przyszło przełamanie. Przed bardzo ważnym meczem dla Rennes, to były derby regionu, z Guingamp. Olbrzymia mobilizacja, obiecano nam dodatkową premię, bardzo wysoką. Powiedziałem przed tym meczem lewemu obrońcy, reprezentantowi Senegalu, Cheikowi M'Bengue: „Dzisiaj wraca Grosicki". Wszedłem na boisko na pół godziny, miałem asystę, wróciła pewność siebie i już było z górki. Rozegrałem siedem meczów na równym poziomie. Jestem wobec do siebie bardzo wymagający, a byłem naprawdę zadowolony. W klubie mi powiedzieli, że chcą, abym tak rozpoczął przyszły sezon, jak zakończyłem ten.

A może jest pan po prostu starszy i bardziej skoncentrowany na futbolu?

Nie mogłem pozwolić sobie na balowanie i złe prowadzenie się. Nie w takim klubie. Momentalnie przybrałbym na wadze, pojawiłoby się zmęczenie. Mógłbym stracić to wszystko, na co tak ciężko pracowałem.

W tej drużynie jest grupa ludzi zaprogramowanych na sukces: Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak, Kamil Glik, teraz młody Karol Linetty. Ludzie, którzy wszystko poświęcają piłce. Panu tego brakowało...

Gdybym w młodości zachowywał się inaczej, moja kariera też potoczyłaby się inaczej. Chociaż i tak jestem zadowolony z tego, co mi się udało osiągnąć po tych wszystkich zakrętach po drodze. Już piąty rok jestem za granicą, gram regularnie, nie mam zamiaru wracać do Polski. W tym roku dostałem dużo życzeń. Nawet moja mama mówiła mi, że kariery to ja jeszcze nie zrobiłem i życzy mi, bym w końcu ją zrobił.

Podoba się panu to przeszłe życie?

Jedyną rzeczą, której żałuję, jest to, że w wieku 19 lat wyjechałem do Szwajcarii, że nie zostałem wtedy w Legii.

A hazard i te wszystkie upadki?

To było widocznie wkalkulowane w moje życie. Zresztą wyjazd do Szwajcarii był formą ucieczki. Miałem dość problemów z ludźmi, którzy mnie otaczali i ciągnęli do złego. Chociaż z drugiej strony, może gdybym nie wyjechał do Sionu, to nie trafiłbym do Jagiellonii. A przecież to z Białegostoku trafiłem do reprezentacji, to stamtąd wyjechałem do Turcji, a z Sivas do Francji.

—rozmawiał Piotr Żelazny

Rzeczpospolita: Czuje pan, że w hierarchii selekcjonera zajmuje wyższą pozycję niż Jakub Błaszczykowski?

Kamil Grosicki: Wszyscy wiedzą, że póki Kuba nie doznał kontuzji, która na rok wyeliminowała go z gry, był pierwszoplanową postacią w zespole. Z drugiej jednak strony podczas jego nieobecności dostałem szansę w reprezentacji, grałem w czterech jesiennych meczach, we wszystkich w pierwszym składzie, zdobywaliśmy w nich punkty i chyba tę szansę wykorzystałem.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Harry Kane zagrał dla Anglii po raz setny. Uczcił to dwoma golami
Piłka nożna
Liga Mistrzów w TVP. Wiadomo, które mecze zobaczymy w otwartej telewizji
Piłka nożna
Polska - Portugalia. Jak i gdzie kupić bilety na mecz Ligi Narodów?
Piłka nożna
Reprezentacja Polski po Lidze Narodów. Plac budowy na ugorze
Materiał Promocyjny
Energetycznych wyspiarzy będzie przybywać
Piłka nożna
Kamil Kołsut: Czego dowiedzieliśmy się o reprezentacji Polski po meczach Ligi Narodów?