Wisła do tej pory mogła pochwalić się dwoma zwycięstwami, jednym remisem i trzema porażkami. W sumie dało jej to siedem punktów i miejsce w środku tabeli. W gorszej sytuacji jest Zagłębie. Zespół van Daela tylko raz schodził z murawy z tarczą. Oprócz tego dwa razy remisował i trzy razy musiał uznać wyższość rywali. W tabeli było o trzy oczka niżej od Białej Gwiazdy. Obie drużyny liczyły więc na cenne punkty w sobotnim spotkaniu.
Mecz w Krakowie od samego początku przyniósł kibicom sporo emocji. Jako pierwsza na prowadzeniu znalazła się Wisła. W 19. minucie piłkę przejął Jakub Błaszczykowski, który odegrał do Vukana Savicevicia. Ten popisał się sprytnym podaniem w pole karne, gdzie czekał już Michał Mak. 27-latek wystawił nogę, dzięki czemu piłka znalazła się w siatce Zagłębia.
Na podwyższenie wyniku nie trzeba było długo czekać. Cztery minuty później Wisła prowadziła już 2:0. Bardzo ładną akcję przeprowadził Mak z Pawłem Brożkiem. 36-latek przechytrzył dwóch obrońców Zagłębia i pewnym strzałem pokonał Konrada Forenca - relacjonuje Onet.
Goście nie zamierzali łatwo odpuścić i szybko odpowiedzieli Białej Gwieździe. W 27. minucie Wisła straciła piłkę na swoim polu karnym. Od razu przejęli ją rywale. Starzyński dograł piłkę do Ziveca, a ten z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do pustej bramki.
Nie był to jednak koniec goli w pierwszej połowie. Tuż przed jej końcem, po rzucie rożnym najwyżej w szesnastce do piłki wyskoczył Sasa Balić i uderzeniem głową umieścił futbolówkę w siatce.