Panie prezesie: cel osiągnięty

Adam Nawałka i Zbigniew Boniek ojcami sukcesu drużyny zbudowanej wokół Roberta Lewandowskiego.

Aktualizacja: 13.10.2015 07:20 Publikacja: 12.10.2015 21:00

Adam Nawałka po zwycięstwie nad Irlandią

Adam Nawałka po zwycięstwie nad Irlandią

Foto: Fotorzepa/Piotr Nowak

Gdy prezes PZPN Zbigniew Boniek jesienią 2013 r. przedstawiał Adama Nawałkę jako nowego selekcjonera, mało kto wierzył, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Powtarzano, że nie ma za sobą  sukcesów klubowych, że nigdy nie współpracował z wybitnymi zawodnikami i że tak naprawdę to Waldemar Fornalik bis.

Od początku wiadomo było, że to Boniek będzie odpowiedzialny za sukces lub porażkę tej kadry. Dziś przed prezesowsko-selekcjonerskim duetem trzeba zdjąć kapelusze. Zadanie wykonane – chociaż droga do Francji usłana różami nie była.

Praca i pomysł

Nawałka nie jest Juergenem Kloppem, w przedmeczowych wypowiedziach ogranicza się do komunałów wypowiadanych beznamiętnym tonem. Jednak to właśnie on potrafił z najlepszych piłkarzy, jakich Polska miała od lat, stworzyć drużynę, co nie udało się jego poprzednikom: Franciszkowi Smudzie i Fornalikowi.

W minionych latach refrenem powtarzanym przy okazji kolejnych meczów kadry było utyskiwanie na Roberta Lewandowskiego. Żartowano nawet złośliwie, że najprostszym sposobem na zatrzymanie naszego napastnika jest ubranie go w biało-czerwoną koszulkę. Jeszcze nie tak dawno liczono mu kolejne mecze w kadrze bez gola.

Za czasów Fornalika wyglądało to zresztą zatrważająco – 903 minuty (ponad 15 godzin) bezproduktywnego biegania po murawie. Gdy w końcu Lewandowski przełamał się w spotkaniu z San Marino, natychmiast znaleźli się szydercy twierdzący, że przeciwko amatorom to się tak naprawdę nie liczy, a poza tym co to za przełamanie z rzutu karnego?

W zakończonych właśnie eliminacjach Euro zawodnik Bayernu Monachium strzelił 13 goli – wyrównując rekord Davida Healy'ego z 2008 r. – i był zdecydowanie najważniejszą postacią na boisku. Lewandowski w 14 meczach w kadrze Nawałki strzelił 14 goli. We wcześniejszych 58 spotkaniach w reprezentacji zdobył 18 bramek.

Nawałka nie wystawia piłkarzom indywidualnych ocen i także na poniedziałkowej konferencji prasowej podkreślał, że awans wywalczyła drużyna, ale nawet jemu wypsnęło się w pewnym momencie, że Robert i błysk jego geniuszu poprowadzili ten zespół na Euro.

Selekcjoner nie ma jednak czarodziejskiej różdżki. By ta reprezentacja stała się zespołem Lewandowskiego, potrzebne były praca i pomysł. – Obserwowaliśmy jego zachowania w klubie, sposób, w jaki się porusza, jakie lubi dostać podanie, jego timing. I staraliśmy się to wszystko wkomponować w grę reprezentacji – tłumaczył Nawałka. – To piłkarz, który nie jest klasycznym numerem 9 stojącym w polu karnym. Lubi i potrafi się cofnąć po piłkę.

Jedną z kluczowych decyzji dotyczących Lewandowskiego było danie mu do pomocy innego z bohaterów tych eliminacji (sześć goli i tyle samo asyst) – Arkadiusza Milika. Z drugim napastnikiem u boku zawodnik Bayernu miał więcej miejsca, a na tym, że Lewandowski aż w takim stopniu absorbuje obrońców, korzystał i Milik.

Nawałce wtórował Boniek: – Kiedyś wszyscy powtarzali, że Lewandowski w kadrze nie gra tak jak jeszcze wtedy w Dortmundzie. Dziś w reprezentacji to ten sam zawodnik co w Bayernie, mimo że nie ma wokół siebie piłkarzy tej klasy co w klubie. To ogromna zasługa trenera i całego sztabu – mówił Boniek, po czym dodał: – Wydaje mi się, że kluczowym momentem było przyznanie Robertowi opaski kapitańskiej. To wtedy poczuł się odpowiedzialny za ten zespół.

Tajemnicą poliszynela jest, że to właśnie prezes PZPN zasugerował tę decyzję; wcześniej kapitanem był Jakub Błaszczykowski. Kontuzja skrzydłowego, który latem trafił do Fiorentiny, ułatwiła sztabowi sytuację, ale Nawałka długo się upierał, że zasady są niezmienne i kapitanem będzie piłkarz z największą liczbą rozegranych meczów w reprezentacji.

Jednak gdy Błaszczykowski wrócił do kadry po rehabilitacji, zasady zostały zmienione. To jedyna niezręczność w zarządzaniu ludźmi, jaka przydarzyła się do tej pory Nawałce. Można jeszcze wypominać mu sytuację z Eugenem Polanskim, który w maju 2014 r. powiedział, że nie chce dostawać powołań, póki selekcjonerem będzie Nawałka. Kilka miesięcy później media poinformowały o zakopaniu topora wojennego, a Nawałka pojechał do Hoffenheim, by porozmawiać z piłkarzem. Na miejscu usłyszał jednak, że nic się nie zmieniło i Polanski wciąż nie chce być częścią jego drużyny.

Przed każdym meczem Nawałka powtarzał, że drużyna robi postępy, i faktycznie było to zauważalne. – Wystarczy porównać, jak wyglądał ten zespół w naszym pierwszym spotkaniu przeciwko Słowacji (porażka 0:2, następna przegrana przyszła dopiero w tym roku – na wyjeździe przeciwko Niemcom – red.) i chociażby w pierwszym meczu eliminacyjnym z Gibraltarem – mówił selekcjoner.

Jeszcze do niedawna największym problemem było rozegranie ataku pozycyjnego. Drużyna dobrze się czuła, gdy mogła się ograniczyć do przeszkadzania i wyprowadzania kontrataków. To zresztą – a także duża doza szczęścia i kapitalna forma Wojciecha Szczęsnego – okazało się kluczem do zwycięstwa z Niemcami. Tymczasem już w Glasgow podczas ostatniego meczu ze Szkocją Polacy potrafili (szczególnie w pierwszej połowie) rozgrywać piłkę na połowie przeciwnika z łatwością i fantazją.

Przedłużony kontrakt

W pierwszym meczu z Irlandią to my straciliśmy gola w czwartej minucie doliczonego czasu gry, a tym samym cenne zwycięstwo. Rok później w Glasgow zawodnicy Nawałki potrafili w ostatniej dosłownie chwili uratować punkt, grając przeciwko Szkocji.

Po każdym meczu selekcjoner perfekcjonista najpierw dziękuje piłkarzom za postawę, a następnie powtarza, że wciąż mają rezerwy i może być jeszcze lepiej. Taki rytuał. Ale to właśnie wydobywanie rezerw jest kolejną cechą charakterystyczną tej drużyny. Krzysztof Mączyński nie był do końca traktowany poważnie, gdy dostawał pierwsze powołania od Nawałki. Dziś jest już pełnoprawnym członkiem zespołu – pomocnik Wisły Kraków miał w eliminacjach cztery asysty i strzelił jednego gola. Gdy były problemy z obsadą lewej obrony, Nawałka przestawił na tę pozycję Artura Jędrzejczyka, a następnie defensorem uczynił lewoskrzydłowego – Macieja Rybusa. – Jeszcze rok temu Krychowiak był klasycznym defensywnym pomocnikiem, który wychodził na boisko, by kogoś połamać. Dziś jest prawdziwym rozgrywającym – mówił Boniek.

– Momentem, w którym uwierzyliśmy we własne możliwości, był oczywiście zwycięski mecz z Niemcami. Szczególnie że nastąpiło to we wczesnej fazie eliminacji, gdy ta drużyna była jeszcze w budowie. Wygrać u siebie z mistrzami świata to było wielkie wydarzenie. Później poszliśmy za ciosem – mówił po spotkaniu z Irlandią Robert Lewandowski.

Boniek i Nawałka nie chcą jeszcze mówić o celach na Euro, chociaż prezes przyznaje, że ma większe ambicje, niż pojechać do Francji i zagrać w trzech meczach – otwarcia, o wszystko i o honor – jak to miało miejsce przy okazji  występów Polaków na wielkich turniejach w ostatnich latach. Na razie, zgodnie z zapisem w kontrakcie Nawałki, umowa została automatycznie przedłużona do końca turnieju we Francji.

Wciąż powinniśmy pamiętać, że Polska jest beneficjentem reformy Michela Platiniego (powiększenia Euro z 16 do 24 drużyn). Dzięki temu zwycięstwo z Irlandią dało zawodnikom Nawałki bezpośredni awans. Według starych reguł właśnie szykowalibyśmy się do morderczych listopadowych baraży.

Tak naprawdę dopiero Euro będzie prawdziwym testem dla tego zespołu, bo awans – nic piłkarzom nie ujmując – był jednak obowiązkiem. Na szczęście – jak mawia Nawałka –  rezerwy w tym zespole wciąż są.

Gdy prezes PZPN Zbigniew Boniek jesienią 2013 r. przedstawiał Adama Nawałkę jako nowego selekcjonera, mało kto wierzył, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Powtarzano, że nie ma za sobą  sukcesów klubowych, że nigdy nie współpracował z wybitnymi zawodnikami i że tak naprawdę to Waldemar Fornalik bis.

Od początku wiadomo było, że to Boniek będzie odpowiedzialny za sukces lub porażkę tej kadry. Dziś przed prezesowsko-selekcjonerskim duetem trzeba zdjąć kapelusze. Zadanie wykonane – chociaż droga do Francji usłana różami nie była.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
futsal
Mistrzostwa świata w futsalu. Brazylia wraca na tron
Piłka nożna
Robert Lewandowski ucieka konkurencji. Hat trick i tytuł piłkarza meczu
Piłka nożna
Wolna konkurencja w piłce nożnej. Decyzja TSUE wstrząśnie rynkiem transferowym
Piłka nożna
Ultrasi we włoskiej piłce. Szefowie brudnego biznesu
Piłka nożna
Liga Konferencji Europy. Jagiellonia gra do końca. Zwycięski gol w 98. minucie