– Rezygnacja albo przeniesienie Euro byłoby przyznaniem racji zbrodniarzom. Nie myślimy o tym – mówi francuski sekretarz stanu ds. sportu Thierry Braillard. – Nie panikujemy, wytrwale dążymy do celu – zapowiedział stanowczo szef Komitetu Organizacyjnego Euro 2016 Jacques Lambert.
Wtorkowe zamachy w Brukseli nie zmieniają przyjętej już dawno strategii zabezpieczenia imprezy, choć przyczyniły się do postawienia kilku pytań.
Najbardziej radykalny był głos wiceszefa Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) Giancarlo Abete, który postuluje, by mecze odbyły się bez udziału widzów. Nie jest w tym odosobniony, bo taką hipotezę wygłosił już wcześniej dyrektor Euro Martin Kallen, który stwierdził, że do takiej sytuacji może dojść, kiedy na jednym stadionie istnieje zagrożenie terrorystyczne i nagle spotkanie trzeba przenieść gdzie indziej.
– Dochodzimy w tym do granic absurdu. Takie rozwiązania są niemożliwe – odpowiedział na ten pomysł Lambert, ale przyznał kilka dni temu, że ze względów bezpieczeństwa rozpoczęcie niektórych meczów może być celowo opóźniane i nikt nie będzie pytał o zdanie telewizji.
Aby zapobiec takim sytuacjom, stadiony znajdować się będą pod ścisłą opieką służb bezpieczeństwa. Przed arenami Euro 2016 ustawione zostaną – jak na lotniskach – dodatkowe bramki do wykrywaczy metali, częste będą kontrole osobiste. – Kibice muszą więc przychodzić na stadiony wcześniej, inaczej w tej strefie zapanuje chaos – mówi minister sportu Francji Patrick Kanner.