Kiedy piłkarze Tottenhamu wyjdą w niedzielne popołudnie na boisko, by zagrać z Czerwonymi Diabłami, będą już znali wynik spotkania Leicester z Sunderlandem i wiedzieli, czy pościg za Lisami ma jeszcze szanse powodzenia. Sześć kolejek przed końcem sezonu strata do lidera wynosi siedem punktów.
Ale nawet jeśli ta misja nie zakończy się sukcesem, na finiszu Premier League i tak będzie o co walczyć. Tottenham jest coraz bliżej powrotu do Ligi Mistrzów. Ostatnio grał tam w sezonie 2010/2011. Pozostawił po sobie dobre wrażenie. Dotarł do ćwierćfinału, pokonując po drodze Milan. Uległ dopiero Realowi Madryt. Zwycięstwo nad United przybliży Koguty do bram piłkarskiego raju.
O Champions League marzy także West Ham. Jeśli w sobotę wygra derby Londynu, pozostanie w wyścigu. Już raz w tym sezonie pokonał Arsenal, i to na Emirates. Kanonierzy zajmują trzecie miejsce i nawet ewentualna porażka nie zepchnie ich po tej kolejce z podium, ale może im zaszkodzić na ostatniej prostej. Przed nimi m.in. mecz z Manchesterem City oraz spotkania z broniącymi się przed spadkiem Norwich i Sunderlandem. Braku awansu do LM kibice by im nie darowali.
Chelsea, choć kilka miesięcy temu wydawało się to niemożliwe, ma jeszcze szansę awansować do europejskich pucharów. W sobotę zagra na wyjeździe ze Swansea. W sześciu ostatnich meczach ligowych z zespołem Łukasza Fabiańskiego tylko raz nie zdobyła kompletu punktów. Dobra wiadomość dla polskiego bramkarza jest taka, że tym razem nie wystąpi Diego Costa (zawieszenie). Brazylijczyk to kat Swansea, strzelił jej pięć goli.
Również w sobotnie popołudnie Bayern zmierzy się ze Stuttgartem. Jesienią wygrał u siebie 4:0, a jednym z tych, którzy pokonali Przemysława Tytonia, był Robert Lewandowski. Polski napastnik po powrocie ze zgrupowania nie trafił ani w Bundeslidze, ani w LM. Można pisać, że dopadł go wirus FIFA, ale można też poczekać na jego odpowiedź w mieście Porsche i Mercedesa.