Tylko jedna drużyna w poprzednich ośmiu sezonach postawiła się Barcelonie w ćwierćfinale. Było to Atletico przed dwoma laty. Piłkarze Diego Simeone tydzień temu prowadzili nawet na Camp Nou 1:0 i kto wie, jak skończyłby się ten mecz, gdyby strzelec bramki Fernando Torres jeszcze przed przerwą nie został ukarany czerwoną kartką.
Barca poczuła krew, wrzuciła piąty bieg i po trafieniach Luisa Suareza wygrała 2:1. Urugwajczyk miał szczęście, że nie podzielił losu Torresa, bo solidnie pracował na to, by w Madrycie również usiąść na trybunach. – Barcelona jest chroniona. Nie wiem, co musiałby zrobić jej zawodnik, by sędzia kazał mu zejść z boiska – denerwował się obrońca Atletico Filipe Luis.