Rzeczpospolita: Jakim prezesem jest Bogusław Leśnodorski?
Dariusz Mioduski: W pewnym sensie sam go wybierałem. Jeszcze za czasów ITI, gdy wróciłem do Rady Nadzorczej Legii byłem jedną z osób, która decydowała, że Boguś został prezesem Legii. Już wtedy zaczynałem wstępnie rozmawiać o przejęciu klubu. Był osobą, która mnie uzupełniała i był idealny na ówczesną sytuację w Legii. Dużo rozmawialiśmy o mojej wizji budowania Legii, tego gdzie mamy zmierzać, jak klub budować czy to od strony relacji z kibicami i partnerami biznesowymi, czy zrobienia z Legii czegoś więcej niż tylko drużyny, która gra w piłkę na boisku. Zgadzaliśmy się, że w ciągu pięciu lat chcemy stworzyć klub, który będzie miał możliwość gry w Lidze Mistrzów. Który docelowo będzie wśród 40. najlepszych klubów Europy. Nie różniliśmy się. Oczywiście czasem mieliśmy inne zdania, ale co do zasady się nie różniliśmy. Przez pierwszych 18 miesięcy działaliśmy bardzo zgodnie, owszem mieliśmy inne style, ale zasadniczych problemów nie było.