Reklama

Po zwolnieniu Claudio Ranieriego Leicester znów wygrywa

Po zwolnieniu Claudio Ranieriego Lisy zaczęły znów wygrywać. Czy nowy trener wprowadzi ich do ćwierćfinału Ligi Mistrzów?

Publikacja: 13.03.2017 18:48

Mural stworzony przez artystę Richarda Wilsona w Leicester, przedstawiający byłego menedżera Leicest

Mural stworzony przez artystę Richarda Wilsona w Leicester, przedstawiający byłego menedżera Leicester City Claudio Ranieriego (z prawej) oraz zawodników Shinjego Okazaki i Kaspera Schmeichela

Foto: AFP

To byłby największy sukces drużyny z Leicester, która w ubiegłym roku zadziwiła całą Europę, zdobywając mistrzostwo Anglii.

Lisy przegrały pierwszy mecz z Sevillą 1:2, ale strzelona na wyjeździe bramka stawia ich przed rewanżem w niezłej sytuacji. Awans może im dać już zwycięstwo 1:0. – Jeśli zagramy tak dobrze jak w ostatnim kwadransie w Sewilli, mamy szansę – przekonuje Jamie Vardy, zdobywca jedynego gola dla Leicester.

Głową za porażkę w Hiszpanii, a raczej za postawę mistrzów Anglii w Premier League (pięć przegranych z rzędu) zapłacił Claudio Ranieri. Włoch stał się ofiarą własnego sukcesu. Zastąpił go dotychczasowy asystent Craig Shakespeare. Na razie ze świetnym skutkiem. Lisy pokonały po 3:1 Liverpool i Hull. W mieście wrócił optymizm.

– Wiedzieliśmy, że oddajemy zespół w dobre ręce – podkreśla wiceprezes klubu Aiyawatt Srivaddhanaprabha. Pomysł wypalił, więc Shakespeare pozostanie na stanowisku co najmniej do końca sezonu. Jeśli uratuje Leicester przed spadkiem, będzie noszony na rękach – jak do niedawna Ranieri, któremu chciano budować pomniki.

Odrodzenie mistrzów Anglii przyjęto w Sewilli z niepokojem. – Nie przegraliśmy ośmiu kolejnych spotkań, ale zgubiliśmy gdzieś nasz futbolowy instynkt. Jeśli nie poprawimy szybko naszej gry, będziemy drżeć o awans do następnej rundy – twierdzi trener Jorge Sampaoli. Argentyńczyka wymienia się jako potencjalnego następcę Luisa Enrique w Barcelonie, ale sam zainteresowany zapewnia, że teraz jest związany na śmierć i życie z Sevillą, której po trzech z rzędu triumfach w Lidze Europejskiej marzy się sukces w bardziej prestiżowych rozgrywkach.

Reklama
Reklama

Awans do ćwierćfinału – po wyjazdowym zwycięstwie 2:0 nad Porto – mają na wyciągnięcie ręki piłkarze Juventusu. W historii Ligi Mistrzów tylko dwukrotnie zdarzyło się, żeby drużyna, która przegrała pierwsze spotkanie przed własną publicznością, odrobiła w rewanżu straty. Dokonały tego Ajax (półfinał z Panathinaikosem w 1996 r.) i Inter (1/8 finału z Bayernem w 2011 r.).

Szanse Porto na dołączenie do tego grona są bardzo małe. Juventus ze swojego stadionu uczynił prawdziwą twierdzę, ostatniej porażki doznał tam w sierpniu 2015 roku. – Mam nadzieję, że tym razem też nie przegramy, a Iker zostanie najlepszym zawodnikiem na boisku i otrzyma od naszych kibiców zasłużone owacje – mówi Gianluigi Buffon, nie kryjąc swojej sympatii do Casillasa.

Kto wie, czy nie będzie to ostatnie spotkanie byłych mistrzów świata, dwóch bramkarskich legend. Życzyć im trzeba przede wszystkim zdrowia, bo umiejętnościami mogliby zawstydzić jeszcze niejednego młokosa.

1/8 finału – rewanże (wszystkie mecze o 20.45)

Wtorek: Leicester – Sevilla (pierwsze spotkanie 1:2, Canal+); Juventus – Porto (2:0, nSport+).

Środa: Monaco – Manchester City (3:5, Canal+); Atletico – Bayer (4:2, nSport+).

Reklama
Reklama

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: t.waclawek@rp.pl

Piłka nożna
Światowe media po losowaniu grup mundialu: Donald Trump dostał nagrodę od kolegi
Piłka nożna
Mundial 2026. Rozlosowano grupy mistrzostw świata, znamy potencjalnych rywali Polaków
Piłka nożna
Losowanie grup mundialu. Gwiazdy i Donald Trump
Piłka nożna
UEFA zdecydowała. Polska nie będzie gospodarzem Euro 2029 kobiet w piłce nożnej
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Piłka nożna
Marek Papszun w Legii? Niemoralna propozycja
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama