Piłkarska Anglia żyje kolejną wygraną w meczu eliminacyjnym – 2:0 z Litwą – i szczyci się, że ma najlepszą linię defensywną w Europie (Anglicy nie stracili jeszcze gola w kwalifikacjach), ale wszystkie media wspominają też o Bradleyu Lowerym, jego heroicznej walce i pięknej przyjaźni z Jermainem Defoe.
Napastnik Sunderlandu w meczu z Litwą przeżył wyjątkowy wieczór. Nie dość, że wrócił do reprezentacji po czterech latach przerwy, nie dość, że zdobył gola w koszulce z trzema lwami – pierwszego od 2013 roku, to jeszcze dostał możliwość wyprowadzenia drużyny na zapełnione do ostatniego miejsca Wembley.
Wszystko dzięki pięcioletniemu dziecku cierpiącemu na rzadko spotykaną odmianę raka – nerwiaka zarodkowego. Bradley był leczony w USA, ale kilka miesięcy temu – w grudniu 2016 roku – lekarze stwierdzili, że rokowania są tak złe, iż należy zaprzestać terapii.
Na koncie twitterowym małego Bradleya napisano: „Lekarze orzekli, że nic się nie da zrobić, ale to się jeszcze okaże". Bradleysfight jest fundacją, która zbiera pieniądze na kontynuowanie innowacyjnego i bardzo drogiego leczenia – łączenia chemioterapii z dożylnym podawaniem immunoglobulin. O pięciolatku głośno zrobiło się kilka miesięcy temu, gdy opieką objął go Defoe.
Rodzina Lowerych pochodzi z Sunderlandu i Bradley jest fanem miejscowego klubu. Wyprowadzał już Sunderland na boisko w meczach Premier League, zawsze za rękę trzymając Defoe. Teraz dostał szansę zostania maskotką reprezentacji Anglii. Kapitan kadry Joe Hart w tunelu prowadzącym na boisko kazał Defoe i Bradleyowi stanąć w pierwszej parze.