Rzeczpospolita: We wtorek na Stadionie Narodowym Arka Gdynia pokonała po dogrywce drużynę Lecha Poznań i sięgnęła po Puchar Polski. Jak ocenia pan przeniesienie finału Pucharu na stałe do Warszawy?
Andrzej Strejlau: To była bardzo dobra decyzja. Pamiętam, jak w 1989 r., gdy byłem trenerem Legii Warszawa, graliśmy w finale na stadionie w Olsztynie, który od lat właściwie się nie zmienił. Jeśli chodzi o mecze finałowe na Stadionie Narodowym i te, które rozgrywano wcześniej na mniejszych stadionach, to w ogóle nie da się ich porównać. Zacznę od organizacji meczu, która znowu stała na bardzo wysokim poziomie. Można powiedzieć, że pod tym względem jest to sukces PZPN. Piękna oprawa, dobry dobór dnia, niemalże komplet publiczności na trybunach, doskonała infrastruktura. Na stadionie było wielu znamienitych gości, w tym prezydent Andrzej Duda.
A poziom sportowy?
Był naprawdę wysoki. Piłkarze grali z pasją, ambicją i zaangażowaniem. Ale umówmy się, że do najwyższego poziomu polskim drużynom jeszcze trochę brakuje. Niemniej cieszmy się z tego, co mamy, i szanujmy naszych zawodników. Co więcej, my, Polacy, często kibicujemy drużynom słabszym. Taka jest nasza natura. Tak więc można powiedzieć, że wtorkowy finał spełnił naszą potrzebę sensacji.
Zwycięstwo Arki jest sensacją?