Arka Gdynia pokonała Lecha Poznań

Arka Gdynia pokonała 2:1 po dogrywce Lecha Poznań w finale Pucharu Polski i wywalczyła sobie miejsce w eliminacjach Ligi Europy.

Aktualizacja: 03.05.2017 20:56 Publikacja: 03.05.2017 19:57

Piłkarze Arki na Stadionie Narodowym z Pucharem Polski.

Piłkarze Arki na Stadionie Narodowym z Pucharem Polski.

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski

W Gdyni na tę chwilę czekali od blisko czterech dekad. 38 lat temu prowadzona przez Czesława Boguszewicza Arka pokonała w finale Pucharu Polski Wisłę Kraków 2:1. Strzelcem pierwszego gola dla Arki był Janusz Kupcewicz – późniejszy zdobywca brązowego medalu z reprezentacją Polski na mistrzostwach świata w 1982 roku, strzelec gola w meczu o brąz przeciwko Francji.

– Najbardziej rzucającą się w oczy analogią między naszym ówczesnym triumfem a tym z wtorku jest rywal i pozycja Arki w lidze. Wtedy skończyliśmy na 11. miejscu, dziś Arka jest w grupie spadkowej i będzie walczyć o utrzymanie. Prawie 40 lat temu naszym przeciwnikiem była potężna wówczas Wisła, w której grało kilku reprezentantów Polski, a klub z Krakowa rok wcześniej zdobył mistrzostwo kraju. Podobieństwo do Lecha narzuca się samo. W ekipie z Poznania jest wielu kadrowiczów, byłych lub obecnych, nie tylko z naszej reprezentacji, ale i innych państw. No i Lech w ostatnich latach walczył o najważniejsze trofea – mówi „Rzeczpospolitej" Kupcewicz.

Tyle że Arka miała wówczas wielką gwiazdę właśnie w jego osobie. Poza nim drużyna była złożona z walecznych wyrobników. – I to jest kolejny punkt wspólny między naszą ówczesną drużyną a Arką trenera Leszka Ojrzyńskiego. Największą naszą siłą też był zespół i wielka wola walki. Wisła była faworytem, podobnie jak Lech teraz. My w 1979 roku, i teraz zawodnicy Arki, potrafiliśmy walecznością, poświęceniem i mądrą grą przeciwstawić się rywalom i zgarnąć trofeum. Z całego serca życzyłbym któremuś z tych chłopaków, by zrobił karierę porównywalną do tej, jaką ja zrobiłem – uśmiecha się Kupcewicz.

Arka będzie reprezentować naszą ligę w przyszłorocznych eliminacjach Ligi Europejskiej. W 1979 roku odpadła w pierwszej rundzie nieistniejącego już dziś Pucharu Zdobywców Pucharów przeciwko bułgarskiemu Beroe Stara Zagora. W przyszłym sezonie można się liczyć z bolesną powtórką. Zwycięstwo w Pucharze Polski może dawać nawet przywilej gry od III rundy eliminacji. W zależności od tego, kto zwycięży w tegorocznej edycji LE, może się okazać, że zawodnicy Ojrzyńskiego będą jednak musieli rozpocząć od II rundy.

Kluby, które przepustkę do Europy wywalczą w lidze, rozpoczną od pierwszego etapu kwalifikacji. Fakt, iż Arka sięgnęła po trofeum, oznacza też, że czwarte miejsce w ekstraklasie w tym sezonie nie będzie dawało awansu do pucharów. Tylko zespoły z podium staną przed szansą rywalizacji międzynarodowej.

– Na tę chwilę nikt w Gdyni nie myśli o rywalu, o losowaniu i o przyszłorocznych pucharach. Osobiście marzyłbym o tym, by wylosować klub, który już coś w Europie osiągnął, ma markę wyrobioną. Bo jeśli już spadać, to z choć trochę bardziej dorodnego konia niż my 40 lat temu – mówi Kupcewicz. – Ale oczywiście na razie najważniejsze jest dla Arki sześć najbliższych meczów. Jeśli spadnie z ekstraklasy, to na co komu wtedy te puchary w przyszłym sezonie.

Arka w lidze nie wygrała od 23 lutego, kiedy pokonała 4:1 Koronę Kielce. Od tamtej pory – przez osiem kolejek – jest bez zwycięstwa. 28 lutego wygrała ostatni raz, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki – w półfinale Pucharu Polski pokonała 3:0 Wigry Suwałki. W rewanżu przegrała 2:4, ale wystarczyło to do awansu i gry na Stadionie Narodowym w Warszawie przeciwko Lechowi.

– To bardzo ważne, że w końcu coś pozytywnego wydarzyło się w tym zespole. Mam nadzieję, że chłopakom zwycięstwo w Pucharze da zastrzyk dobrej energii i że pozbędą się presji i będą grać na luzie – mówi Kupcewicz.

W przyszły poniedziałek świeżo upieczony zdobywca Pucharu jedzie na mecz z Cracovią.

Piękny gest wykonał trener Arki Leszek Ojrzyński, który zastąpił na stanowisku Grzegorza Nicińskiego 10 kwietnia, gdy zespół już wywalczył awans do finału PP. Zapowiedział, że swój medal odda Nicińskiemu.

Lech Poznań – Arka Gdynia 1:2 po dogrywce (0:0, 0:0)

Bramki: dla Lecha – Ł. Trałka (119); dla Arki: – R. Siemaszko (107), L. Zarandia (111)

Lech: J. Burić – T. Kędziora, J. Bednarek, L. Nielsen (110, M. Radut), W. Kostewycz – D. Kownacki (74, M. Makuszewski), Ł. Trałka, M. Gajos, R. Majewski, D. Jevtić (85, Sz. Pawłowski) – M. Robak. Trener: N. Bjleica

Arka: P. Steinbors – T. Socha, M. Marcjanik. K. Sobieraj. M. Warocholak – Marcus Vincius (55, R. Siemaszko), A. Łukasiewicz, A. Marciniak, M. Szwoch, M. Bożok (82, D. Hofbauer) – P. Trytko (71, L. Zarandia). Trener: L. Ojrzyński.

Żółte kartki: M. Robak (Lech); M. Szwoch, Marcus Vincius, A. Łukasiewicz, L. Zarandia (Arka)

Sędziował: Tomasz Musiał. Widzów: 43 760

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: piotr.zelazny@rp.pl

Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?