- W styczniu ich poinformowałem, że odchodzę w czerwcu i było to respektowane. Działacze wiedzieli o tym, zdawali sobie sprawę, nie było jakichkolwiek sytuacji, że gdzieś ktoś czekał na moment, żeby mnie zwolnić. Dlatego chwała tym ludziom, bo takie drobne elementy decydują też o całości - mówił dziennikarzom po meczu Jagiellonii z Lechem (2:2).
Jak przyznał, dlatego m.in. wierzy w to, że może jeszcze kiedyś do Białegostoku wróci, choć... - Na dziś moja droga z Jagiellonią się kończy i jeszcze raz dziękuję - dodał.
Dziękował też piłkarzom, których prowadził, sztabowi medycznemu, wszystkim współpracownikom i kibicom.
- Chciałem powiedzieć wszystkim nie "do widzenia", ale "do zobaczenia" i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze tu wrócę, bo jest tu fantastyczny klimat do piłki nożnej. I jeszcze tylko mistrza Polski brakuje - mówił wzruszony. Przypominał, że pracując w Białymstoku udało mu się zdobyć czwarte, trzecie i drugie miejsce w ekstraklasie.
- Brakuje tej wisienki na torcie, ale trzeba to przełknąć - nadmienił.