„Trawnik Producent” jest jedną z nielicznych firm, zajmujących się budowaniem boisk piłkarskich w Polsce. To ona opiekuje się boiskiem na stadionie Lechii w Gdańsku, na którym w przyszłym roku rozegrany zostanie finał Ligi Europy. Ale czy o boisko zadba „Trawnik”, czy UEFA, na razie nie wiadomo.
Firma powstała pod koniec XX wieku, jest całkowicie polska. Od lat wygrywa przetargi, ogłaszane przez PGE Stadion Narodowy, między innym dlatego, że czasami jako jedyna do przetargu przystępuje. Ostatni, na mocy którego wykonuje zlecenie, rozstrzygnięto 27 września 2018 roku. Była wtedy jedynym uczestnikiem. W kilku przetargach z lat 2017 i 2018 czterokrotnie brała jeszcze udział firma Dropservice Janusz Dośpiał, Piotr Wypychowski.
„Trawnik Producent” nie ma więc konkurencji nie tylko dlatego, że jest mocny na niedużym rynku, ale że daje dobre ceny. PGE Narodowy, należący do Skarbu Państwa musi liczyć społeczne pieniądze. Według nieoficjalnych informacji jednorazowe położenie trawy na stadionie to koszt ok. 370 - 400 tys. złotych. Kontrahent zagranicy zażądałby znacznie wyższych kwot.
Trawa, po której biegają piłkarze rośnie w Turowie niedaleko Szczecinka, gdzie „Trawnik Producent” ma swoją siedzibę. Firma hoduje trawę na powierzchni ponad trzystu hektarów. Do stolicy przyjeżdża w rolkach o szerokości nieco ponad metr i długości kilku metrów. Jest zapakowana w folię, więc zdarza się, że od razu po wyjęciu wygląda na zaparzoną. Nie ma jednolitej zielonej barwy, miewa dziury, co dobrze widać z wysokości trybun Stadionu Narodowego.
Można odnieść wrażenie, że niektóre fragmenty trawy do siebie nie pasują. Podczas procesu kładzenia wygląda to słabo. Potem, dzień przed meczem, kiedy boisko jest już zwałowane, a na oficjalny trening włącza się wszystkie reflektory, jeszcze widać różnice, ale nie są one już szokujące. Zdarzyło się jednak niedawno, że Łukasz Fabiański pokazywał po treningu rękawice, które z białych zrobiły się zielone. Stąd podejrzenie, że fragmenty trawy zostały pomalowane na zielono.