41 meczów Bundesligi bez porażki przed własną publicznością – tak do soboty wyglądał bilans Borussii. Goście z Lipska, mimo braku swoich gwiazd – Timo Wernera i Emila Forsberga – nie zamierzali być statystami. Borussia szybko wyszła na prowadzenie, ale dwa błędy Jeremy'ego Toljana, zastępującego kontuzjowanego Łukasza Piszczka, i kontrowersyjny rzut karny dla drużyny Red Bulla sprawiły, że twierdza Dortmund została zdobyta (3:2 dla Lipska). Przewaga BVB nad Bayernem stopniała do dwóch punktów.
Na trenerską ławkę w Monachium wrócił Jupp Heynckes, wraz z nim wróciły nadzieje na trofea. Bawarska maszyna rozjechała Freiburg (5:0), Robert Lewandowski dopisał sobie jedno trafienie – mógł dwa, ale po wideoweryfikacji sędzia anulował decyzję o karnym.
W niedzielę bramkę na wagę punktu dla Wolfsburga (2:2 w Leverkusen) strzelił Jakub Błaszczykowski.
Dortmund nie był jedynym miejscem, które w miniony weekend zostało odczarowane. Po dwóch latach na własnym stadionie ligowej porażki doznał Juventus – w jeszcze bardziej dramatycznych okolicznościach. W siódmej minucie doliczonego czasu Paulo Dybala nie wykorzystał rzutu karnego. Porażka 1:2 z Lazio (dwa gole Ciro Immobile) może mieć przykre konsekwencje dla mistrzów Włoch: zaczyna im uciekać Napoli (5 pkt różnicy).
Na razie za wcześnie, by snuć rozważania, czy to będzie przełomowy sezon w Serie A, kończący dominację Starej Damy, ale postawa zespołu Piotra Zielińskiego i Arkadiusza Milika na początku rozgrywek robi wrażenie.