Korespondencja z Paryża
25-latka stanęła na rampie toru kajakarskiego nad Marną, aby stoczyć swoją bitwę. Musiała pokonać drogę do szczęścia złożoną z przeszkód i 23 bramek, przy których trzeba manewrować, skręcać oraz zawracać, pokonując je z nurtem i pod nurt.
To nie jest konkurencja, gdzie wyłącznie trening czyni mistrza, bo niezbędny jest też jakiś pierwiastek magiczny, który możemy nazwać instynktem albo — jak często mówią specjaliści od kajakarstwa i wioślarstwa — czuciem wody bądź nurtu. Mają go na pewno mistrzyni olimpijska Jessica Fox, a także Ricarda Funk, choć ona złoto straciła na jednej z ostatnich bramek. Obie w slalomie, który jedynie sprawia wrażenie konkurencji skazanej na losowość, zmonopolizowały podia największych imprez.
Czytaj więcej
Polacy w pierwszym meczu turnieju olimpijskiego dobrze odegrali rolę faworyta i pokonali Egipcjan...
Dziś staje obok nich góralka spod Nowego Sącza, która na rwącej wodzie pod Paryżem znalazła swój Disneyland - kilkanaście kilometrów od tego prawdziwego, choć jeszcze rok temu wypaliła, że jako reprezentantka dyscypliny niszowej może po zakończeniu kariery skończyć pod mostem.