Korespondencja z Kataru
Kanadyjczycy za cztery lata zorganizują mundial, więc mistrzostwa świata w Katarze to dla nich idealna okazja, żeby uciec z cienia hokeistów. Łatwo nie będzie, bo nawet niektórzy kibice zmierzający na Stadion Ahmada bin Alego założyli koszulki z nazwiskiem Wayne’a Gretzky’ego.
Mają okazję, żeby porwać fanów, bo los rzucił ich prawdopodobnie do najsilniejszej grupy. Zawodnicy Johna Herdmana już w pierwszym meczu stawili czoła Belgom, czyli trzeciej drużynie poprzedniego mundialu i wcale nie spuścili głów. Więcej: to oni byli przez długie minuty drużyną aktywniejszą oraz bardziej kreatywną. Powinni nawet prowadzić, ale Alphonso Davies nie wykorzystał rzutu karnego.
Czytaj więcej
Zwycięstwo Japończyków nad Niemcami 2:1 to kolejna sensacja turnieju. Zobaczyliśmy triumf energii i odwagi. Kolejny faworyt stoi nad przepaścią.
Dało się uwierzyć Herdmanowi, który próbował przekonywać, że Kanada to naród piłkarski. Wrócili na mundial po 36 latach, a na boisku zachowywali się, jakby grywali na nim regularnie. Nie tylko obroniony rzut karny sprawił, że w przed przerwą najlepszym Belgiem był Thibaut Courtois.