W ostatniej chwili odwołano udział kierowców w spotkaniach z kibicami, a niektóre zespoły na własną rękę ograniczają rozmowy z dziennikarzami. Wszyscy członkowie ekip i pracownicy toru mają obowiązek zgłaszać objawy przeziębienia. Co najmniej cztery osoby z trzech ekip zostały w środę poddane kwarantannie w pokojach hotelowych oraz testom na obecność koronawirusa.
Organizatorzy pragnący przeprowadzić wyścig argumentują jednak, że w tym samym terminie odbywają się w Melbourne mecze krykieta i na trybunach zasiadają dziesiątki tysięcy osób. Inauguracja ligi futbolu australijskiego również ma odbyć się zgodnie z planem.
Formuła 1 – na wniosek promotora wyścigu – przełożyła jedynie planowaną na połowę kwietnia Grand Prix Chin. Reszta miała odbyć się planowo, ale organizatorzy rundy w Bahrajnie (tydzień po Grand Prix Australii) podjęli decyzję o rozegraniu wyścigu bez udziału publiczności. Melbourne nie rozważa takiej opcji, paradoksalnie licząc na jeszcze większą frekwencję niż w ostatnich latach.
Władze Formuły 1 twierdzą, że podchodzą do sprawy naukowo. Uruchomiono komórkę kryzysową, która zbiera się co dwa dni i analizuje sytuację. Nie da się jednak ukryć, że najwięcej do powiedzenia mają rządy poszczególnych krajów i organizatorzy.
Bahrajn nie wpuszcza samolotów z Dubaju – głównego portu przesiadkowego w regionie, przede wszystkim na trasie z Melbourne do Manamy – i podróżujący wraz z cyrkiem F1 pasażerowie praktycznie co chwila są informowani o zmianach w połączeniach, np. o przełożeniu wylotu z Bahrajnu na niedzielny poranek, czyli kilka godzin przed startem wyścigu.