Korespondencja z Abu Zabi
Kubica przejechał 26 okrążeń i został sklasyfikowany na ostatnim miejscu, ale jak zapowiadał dzień wcześniej, nie o czasy chodziło, lecz o pracę nad sezonem 2019. – Skupialiśmy się na przygotowaniach do sezonu 2019 – powiedział po treningu. – Sam chciałbym pojeździć lepszym tempem, ale czasami trzeba się poświęcić i popracować pod kątem przyszłości. Wykonaliśmy założony plan, potwierdziły się różne nasze przypuszczenia i to był pozytywny dzień.
Dzień po oficjalnym ogłoszeniu decyzji Williamsa temat powrotu polskiego kierowcy wciąż budzi mnóstwo pozytywnych emocji w padoku – tak przydatnych w czasach, gdy modne stało się krytykowanie królowej wyścigów. Z powrotu Kubicy cieszą się niemal wszyscy, jak chociażby jego dawny partner zespołowy Nick Heidfeld, z którym za czasów startów w BMW Sauber polski zawodnik nie zawsze świetnie się dogadywał. „Ogromne gratulacje dla mojego byłego zespołowego partnera za powrót z Williamsem. Znowu będę trochę częściej oglądał F1” – napisał Heidfeld na Twitterze. Bardziej dosadny był inny były kierowca Grand Prix, Mark Webber: „Człowiek z Polski wraca, hej. Cóż za wojownik z niego. Uwielbiam to”.
To jednoznacznie pozytywna historia dla Formuły 1, ale pod czysto ludzką warstwą kryją się jeszcze kwestie sportowe. Gdy pierwsza fala euforii opadła, zaczęły pojawiać się pytania nie tylko o formę powracającego po ośmiu latach kierowcy, ale także – a może przede wszystkim – zespołu Williams. Zasłużona brytyjska ekipa kończy właśnie na szarym końcu stawki swój najgorszy sezon w bogatej historii. Pełniąca obowiązki szefowej ekipy Claire Williams, córka jej założyciela, sir Franka, jasno podkreśla, jak ważną rolę w przyszłorocznym odrodzeniu ma pełnić Kubica.
– Inteligencja w kokpicie i zdolności inżynieryjne pomogą otworzyć nowy rozdział w historii Williamsa – zapowiada. – Robert odegrał nieocenioną rolę przy rozwoju tegorocznego samochodu i tak samo będzie w przypadku przyszłorocznego. Świetnie rozumie kwestie inżynieryjne i jest bardzo wymagający, naciska na inżynierów i na mnie. Potrafił mówić mi, co mamy zrobić, o trzeciej w nocy na lotnisku. Właśnie takiego kierowcy potrzebujemy.