– Przez wiele kilometrów jechaliśmy dziś po krótkich, niskich wydmach. W zasadzie piaszczystych, ale twardych falach, na których czuć było mocne dobicia. Nie mogłem rozwijać tam dużych prędkości, bo kolano znów mocno dało o sobie znać, a ileż można przyjmować leków przeciwbólowych? Trzeba było po prostu zacisnąć zęby – opowiadał Rafał Sonik za metą.
Na blisko 350 km odcinku specjalnym najszybszy był Peruwiańczyk Alexis Hernandez. Tuż za nim przyjechał Kees Koolen, a nieco dalej Ignacio Casale. – Nie byłem w stanie utrzymać ich tempa. Zwłaszcza holenderska konstrukcja - Barren Racer, pokazała dziś swoją moc. Dlatego na mecie byłem mile zaskoczony niewielką stratą, pomimo znacznych trudności – przyznał zwycięzca Dakaru.