Nie poddać się strachowi

W poniedziałek biegacze wyruszą na trasę Maratonu Bostońskiego. Będzie kolorowo i wesoło. Jednak ciężko o pełnię radości, mając w pamięci wydarzenia sprzed roku.

Aktualizacja: 20.04.2014 23:39 Publikacja: 20.04.2014 13:08

Nie poddać się strachowi

Foto: AFP

O 14.49 kolejni zawodnicy przekraczali linię mety. Po zakończeniu maratonu czekały na nich pamiątkowe medale, buziaki od studentek Wellesley Collage oraz uśmiechy i pozdrowienia od publiczności. Jednak w pewnym momencie sportową sielankę przerwały dwa wybuchy przy Boylston Street, czyli tuż przy mecie. Część widzów myślała, że to element szkolenia policji, ponieważ chwilę przed eksplozją umundurowani funkcjonariusze z psami tropiącymi ogłaszali, że będą przeprowadzać ćwiczenia i prosili, by nie wpadać w panikę.

Jednak dwie bomby, które 15 kwietnia 2013 zdetonowano w Bostonie, były jak najbardziej prawdziwe. Zginęły trzy osoby, 264 trafiły do szpitala. Sprawcami zamachu okazali się bracia o czeczeńsko-awarskich korzeniach - Tamerlan i Dżochar Carnajewowie. Starszy z braci, Tamerlan, został zabity w czasie policyjnej obławy (zmarł w szpitalu). Dżochara udało się aresztować.

Rok po tych wydarzeniach Boston próbuje żyć normalnie. Również organizatorzy maratonu nie chcą, by to, co wydarzyło się przed rokiem, w jakikolwiek sposób wpłynęło na atmosferę tegorocznego biegu. Ale nie da się odciąć od tragicznych wspomnień. O tym, co było, będą myśleć zawodnicy, kibice, a przede wszystkim władze miasta.

Policja zapowiedziała, że zastosuje dodatkowe środki bezpieczeństwa. Poza najbardziej oczywistymi, czyli zwiększeniem liczby funkcjonariuszy (ponad tysiąc funkcjonariuszy w mundurach i kilkuset tajnych agentów) i kamer (ponad sto) monitorujących wydarzenia na ulicach, mieszkańcy Bostonu muszą spodziewać się również kontroli bagażu oraz większej ilości barierek oddzielających publiczność od biegaczy. Lecz policjanci zapewniają, że maraton nie straci swojej wesołej, świątecznej otoczki. Chociaż patrząc na kolejne obostrzenia, trudno w to uwierzyć. Policja zakazała wnoszenia na trasę biegu plecaków, toreb, walizek czy szklanych opakowań. Kostiumy widzów nie mogą natomiast mieć plastikowych i metalowych elementów większych niż 13x13 centymetrów. Poza tym przy mecie będzie mogła przebywać ograniczona ilość osób. Jeżeli zrobi się ich zbyt dużo, będą proszone, by przejść w inne rejony trasy.

- Wierzę, że 21 kwietnia Boston będzie najbezpieczniejszym miejscem na świecie – mówił Dave McGillivray, dyrektor Bostońskiego Związku Sportowego (BAA).

Kilka dni temu okazało się, że zabiegi władz stolicy stanu Massachusetts mające podnieść bezpieczeństwo, mogą być przydatne. We wtorek ulicami miasta przechadzał się mężczyzna ubrany cały na czarno i skandujący „Silny Boston!” Zostawił on plecak na Boylston Street, w miejscu mety zeszłorocznego maratonu.

Po kilkudziesięciu minutach podejrzany pakunek został zdetonowany przez saperów. Nie było w nim żadnych materiałów wybuchowych. Mimo tego podejrzanego i tak zatrzymano. Sprawcą całego zamieszania okazał się 25-letni Kevin Edson, który już w środę stanął przed sądem. Jego matka przekonywała sędziego, że syn od paru lat cierpi na zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Oskarżonego skierowano na badania psychiatryczne.

Edson nie był groźnym terrorystą, ale jego przypadek pokazał, że Boston jest odpowiednio przygotowany nawet na najczarniejsze scenariusze. Chociaż wszyscy mają nadzieję, że wykorzystywanie środków bezpieczeństwa nie będzie już potrzebne.

Mimo wielu ograniczeń, zainteresowanie maratonem jest ogromne. 21 kwietnia w najstarszym biegu ulicznym świata (zorganizowanym pierwszy raz w 1897 roku) pobiegnie 36 tysięcy zawodników. Dopingować będzie ich ponad milion kibiców.

O 14.49 kolejni zawodnicy przekraczali linię mety. Po zakończeniu maratonu czekały na nich pamiątkowe medale, buziaki od studentek Wellesley Collage oraz uśmiechy i pozdrowienia od publiczności. Jednak w pewnym momencie sportową sielankę przerwały dwa wybuchy przy Boylston Street, czyli tuż przy mecie. Część widzów myślała, że to element szkolenia policji, ponieważ chwilę przed eksplozją umundurowani funkcjonariusze z psami tropiącymi ogłaszali, że będą przeprowadzać ćwiczenia i prosili, by nie wpadać w panikę.

Pozostało 85% artykułu
Lekkoatletyka
Diamentowa Liga. Armand Duplantis i Jakob Ingebrigtsen wrócą do Polski po pierścień
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Lekkoatletyka
Sebastian Chmara prezesem PZLA. Nie miał konkurencji
Lekkoatletyka
Medal po latach. Polacy trzecią drużyną Europy w Gateshead
Lekkoatletyka
Ile kosztuje sprzęt do biegania? Jak i gdzie trenować? Odpowiedzi w Zakopanem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Lekkoatletyka
Rebecca Cheptegei nie żyje. Olimpijka została podpalona żywcem