32-latka zdobyła ze sztafetą 4x400 metrów jedenaście medali, w tym dwa – brązowy (2017) oraz srebrny (2019) - na mistrzostwach świata. Szczytem kariery dla drużyny zarządzanej przez Aleksandra Matusińskiego, a później także Marka Rożeja były igrzyska w Tokio (2021), gdzie Hołub-Kowalik najpierw pobiegła po złoto w mikście, a później po srebro w tradycyjnym biegu rozstawnym. Panie podczas tego drugiego finału poprawiły także własny rekord Polski (3:20.53).
Wielu mówi o nich: „Aniołki Matusińskiego”, co świadczy o nadmiernej skłonności do banału i ubogim języku, skoro same od tego określenia uciekały, bo większość pracuje z innymi trenerami, a szkoleniowcem samej Hołub-Kowalik jest Zbigniew Maksymiuk. Iga Baumgart-Witan nazwała je kiedyś „Grażynami”, a z racji osiągnięć pewnie najbardziej adekwatne byłyby „Złotka”.
Czytaj więcej
Memoriał Kamili Skolimowskiej, który należy do cyklu Diamentowej Ligi, obejrzy ponad 40 tys. widzów
Sztafeta od 2017 do 2021 roku przywoziła przecież medale z dziewięciu kolejnych wielkich imprez. Skład ewoluował - pod tymi sukcesami podpisywało się aż jedenaście zawodniczek, a do wielkości dojrzewała w tym czasie chociażby dzisiejsza rekordzistka Polski Natalia Kaczmarek – lecz najczęściej, bo po osiem razy, na podium stawały Justyna Święty-Ersetic i właśnie Hołub-Kowalik. Siedem z tych dziewięciu krążków zdobyła Baumgart-Witan.
Małgorzata Hołub-Kowalik kończy karierę. Była w sztafecie mamą, jako pierwsza została nią także w życiu
Może najbardziej przebojowa spośród członkiń sztafety Hołub-Kowalik była dobrym duchem drużyny, choć niejednokrotnie słyszeliśmy, że mistrzowską grupę tworzą dość trudne charaktery. Niektórzy widzieli w niej mamę, która opiekuje się najmłodszymi, i pewnie nie ma przypadku w tym, że jako pierwsza zdecydowała się na macierzyństwo. Dziś ma roczną córkę Blankę.