Korespondencja z Budapesztu
Nasz najlepszy chodziarz nie ukończył rywalizacji na 35 kilometrów podczas mistrzostw świata. Tomala miał podczas przygotowań problemy ze zdrowiem, a w Budapeszcie walczył nie tylko z dystansem, ale także z bólem kolana. Sędziowie w tej samej konkurencji zdjęli z trasy także Katarzynę Zdziebło. Wicemistrzyni świata jeszcze w połowie dystansu prowadziła, może nawet z nadzieją walki o złoto, ale nie szła dobrze technicznie i została zdyskwalifikowana.
26-latka kilka dni wcześniej nie ukończyła także wcześniej rywalizacji na 20 kilometrów. Wyjaśniała, że choć kilka miesięcy temu zakażenie koronawirusem osłabiło jej płuca, to jest dobrze przygotowana pod względem wytrzymałościowym. Zawodzi technika - może także ze względu na nowe buty z karbonową wkładką.
Czytaj więcej
Wojciech Nowicki napisał kolejną część opowieści o sukcesach polskiego młota. Uśmiechali się na podium wszyscy, choć inżynier z Polski i wąsaty Kanadyjczyk popsuli Węgrom święto.
Rok temu zdobyła trzy srebrne medale - dwa mistrzostw świata i jeden mistrzostw Europy - ale po tym sezonie życia wiele przestało iść po jej myśli. Zaczęła współpracę z Robertem Korzeniowskim, który został także trenerem polskiej kadry. To miał być duet na olimpijski medal, ale obie strony nie znalazły wspólnego języka. Współpraca dobiegła końca w czerwcu. Zdziebło decydującą część przygotowań do startu w Budapeszcie przepracowała już sama.
Korzeniowski w rozmowie ze sport.pl narzekał, że chodziarka stoi w rozkroku na ścieżce między karierą sportową i zawodową (jest absolwentką wydziału medycznego Uniwersytetu Warszawskiego). Mówił też o różnym postrzeganiu obowiązków, treningów, celu. Zdziebło odpowiadała, że lepiej zna swój organizm i nie jest Korzeniowskim, aby pracować z taką intensywnością.